Poszukujesz ciekawego i dobrego monitora gamingowego do konsoli? Dobrze trafiłeś, bo ten tekst może być właśnie dla Ciebie.
Jakiś czas temu Philips zapytał się nas, czy nie zechcielibyśmy sprawdzić w akcji ich gamingowego monitora Momentum 32M1N5800A. Trochę się tego obawiałem ze względów niekoniecznie dużej ilości czasu, jednak jako gracz, który często grywa na monitorze nie mogłem odmówić.
W przeszłości testowaliśmy już dla Was inny ekran tej marki, który był oparty na licencji Designed for Xbox. Wspomnianą recenzję sprawdzicie pod tym linkiem. Tym razem na tapet wzięliśmy coś, co prawda bez wspomnianego certyfikatu, ale za to o dosyć podobnych parametrach przy jeszcze większym, 32 calowym rozmiarze. I nie ukrywam, że tutaj przesiadka z mojego prywatnego, 27 calowego wyświetlacza była to naprawdę miła przesiadka. Owszem po parunastu dniach użytku różnica nie jest już tak intensywnie odczuwalna jak na początku, tak doskonale zdaję sobie sprawę, że faktyczną różnicę odczuję dopiero po zakończeniu testów i oddaniu sprzętu ze łzami w oczach kurierowi.
Jednak nadal 32 cale na biurku przed samą twarzą, z 4K i HDR robią robotę, kwestia szybkiego przyzwyczajenia do niego oka może wynikać z mojej pracy, jaką wykonuję zawodowo, gdzie spędzam sporo czasu przy dużych rozmiarów telewizorach. Tak duża matryca to zarówno komfort pracy na komputerze czy też bardzo wygodna rozgrywka w ulubione tytuły.
Jednak co tak dokładnie otrzymujemy poza sympatycznym wymiarem, na co warto zwrócić tu uwagę? Jakie są najmocniejsze strony tego modelu, a które stanowią jego słabostkę? Sprawdzałem to przez ostatnie dwa tygodnie z hakiem i chętnie podzielę się z Wami moimi odczuciami. Zapraszam do lektury.
Philips Momentum 32M1N5800A ma być przede wszystkim modelem skierowanym do graczy. Możemy więc się spodziewać, że otrzymamy coś więcej, niż tylko działającą jakkolwiek matrycę. W tym przypadku mowa o ekranie IPS o rozdzielczości maksymalnej 4K UHD z odświeżaniem na poziomie 144 klatek na sekundę. Dzięki wykorzystaniu na każdym ze złącz HDMI standardu 2.1 możemy liczyć, że zarówno tak wysoka rozdzielczość jak i klatki na sekundę pójdą ze sobą w parze (120 w przypadku HDMi, 144 przy Display Port). Oczywiście mówimy tu także o najnowszej generacji konsol – Xbox Series X|S. I jak najbardziej plusem jest właśnie to, że oba ze złącz ten standard posiadają, gdzie na przykład niektórych telewizorach, które wejść mogą posiadać po 3-4, tak te z HDR nierzadko jest tylko jedno.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby do owego monitora podłączyć komputer czy też inną konsolę. Produkt ten nie posiada nawet wspomnianego wcześniej certyfikatu. Jest to po prostu gamingowy monitor, który powinien się sprawdzić w parze z różnego rodzaju sprzętem. Ma on jednak swoje pewne braki (ale i też plusy) względem swojego kolegi, który już taki certyfikat ma. Ale o tym dalej, w swoim czasie.
Dla wielu jak i samego mnie połączenie rozdzielczości z klatkami na zaoferowanym tu poziomie brzmi doskonale i tak naprawdę wystarczająco, zwłaszcza, że prywatnie dysponuję monitorem o rozdzielczości 1440p 120hz, gdzie jest już naprawdę fajnie. Jednak gdyby do tego dołożyć HDR, tak jak w przypadku recenzowanego Philipsa, to efekt staje się jeszcze bardziej podsycony.
Tak wysoka rozdzielczość widziana z bliska na 32 calach robi niesamowite wrażenie, także dodając do tego szeroką paletę barw mamy zestaw niemalże idealny. HDR10 (brak wsparcia dla Dolby Vision) działa tu w standardzie HDR Display 400, co pozwala już ten efekt odczuć w wspieranych grach.
Co ważne monitor jest fabrycznie kalibrowany i weryfikowany pod kątem spełnienia minimalnych wymogów jakości oddawanego obrazu. Po włączeniu jesteśmy więc tak naprawdę gotowi do zabawy. I tutaj przyznam szczerze, że nie uświadczyłem żadnych problemów z przesyconymi barwami na żadnym z dostępnych trybów, co miało miejsce w przypadku testowanego wcześniej Philips Momentum 279M1RV. Nie odnotowałem także problemów z kilkusekundowym brakiem obrazu przy zmianie sygnału z SDR na HDR. Monitor działa więc pod tym względem znacznie sprawniej.
Możliwe jednak, że wynika to ze zrezygnowania z kilku elementów. Dla przykładu w Philips Momentum 32M1N5800A nie znajdziemy tu tylnego oświetlenia Ambiglow (odpowiednik Ambilight dla monitorów), czy drobnych udogodnień dla graczy w postaci możliwości włączenia celownika na środku ekranu. Niewykluczone więc, że te aspekty pozwalają urządzeniu zaoszczędzić pamięć i działać sprawniej.
Oczywiście nie zabrakło za to tego, co dla graczy nierzadko może odgrywać wolną rolę. Otóż tak: rozdzielczość: jest, klatki: są, nawet do 144 w przypadku komputerów, HDMI 2.1: jest; DipslayPort: jest; złącza USB: są. No i rzecz jasna Variable Framerate. Dla gier, które potrafią zaliczać spadki płynności, to coś, co pozwala je pod tym aspektem uratować i wygładzić nierówności, uzupełniając braki. Dzięki temu rozgrywka staje się płynniejsza, bardziej dokładna a nasze oczy mniej się męczą.
Ja już klasycznie w przypadku testów monitora z punktu widzenia gracza, w domowych warunkach wybrałem te tytuły, które moim zdaniem pozwolą zaobserwować mi najwięcej. Dlatego też odwiedziłem Meksyk w Forzie Horizon 5, przemierzałem morza w Sea of Thieves, ale i tez trochę pobiegałem z karabinami w Call of Duty czy tez Gears 5. I tak w każdym z przypadków byłem równie wysoce zadowolony. Naprawdę ciężko jest o sprzęcie z takimi parametrami powiedzieć coś złego, jeżeli mówimy o jego działaniu. Pamiętając jeszcze o dokonanej kalibracji wiemy też, że widzialny przez nas obraz jest możliwie najlepszy w oferowanych parametrach.
Jeżeli zaś jednak cokolwiek użytkownikowi by nie odpowiadało, to zawsze do dyspozycji jest pozostawiony tryb obrazu we własnej konfiguracji, gdzie co nieco możemy pozmieniać i dostosować wedle swoich potrzeb i preferencji. Tak naprawdę więcej i najwięcej można by powiedzieć dopiero po fachowym teście z odpowiednim osprzętem. Jednak na samym końcu o wszystkim decydujemy my gracze, widząc to wszystko swoimi oczami, nie zwracając uwagi na liczby osiągnięte w testach. Dopiero znaczące odchyły, od dajmy na to konkurencyjnych urządzeń, byłyby jakkolwiek zauważalne. Jednak dla fanów danych, załączam poniżej te najważniejsze:
Typ panelu LCD | Technologia IPS |
Typ wyświetlacza | System W-LED |
Maks. rozdzielczość | 3840 × 2160 przy 144 Hz |
Gęstość pikseli | 139,87 PPI |
Jasność | 500 cd/m² |
Niewielkie opóźnienie wejścia | Tak |
Bez efektu migotania | Tak |
Tryb LowBlue | Tak |
AMD FreeSync™ | Tak |
Wejście sygnału | HDMI 2.1 x 2, DisplayPort 1.4 x 2 |
Wyjście audiou | Słuchawkowe |
USB | USB-B x 1 (typu upstream), USB 3.2 1 generacji x 4 (typu downstream, 2 z funkcją szybkiego ładowania BC 1.2) |
MultiView | Picture by Picture |
Osobiście więc pod względem obrazu nie mam tak naprawdę nic złego do powiedzenia, jedynie może ten HDR… no mógłby być choć odrobinę mocniejszy, bardziej namacalny. Bo mimo wszystko płacąc około 3800 złotych za produkt, są rzeczy, których można z pełną śmiałością oczekiwać w zamian.
Jak się ma samo wykonanie monitora Philips Momentum 32M1N5800A? Tutaj jest niezmiennie s-o-l-i-d-n-i-e. Niesamowicie masywna, stalowa podstawka podstawa daje poczucie wysokiej jakości, w przeciwieństwie do powszechnie obecnego plastiku. Niejednej osobie do gustu może nie przypaść za to jej kształt. Bowiem podstawa w kształcie litery „C” zajmuje dosyć dużo miejsca i nie wszędzie może być to dobrym rozwiązaniem. Tak samo jak ulokowanie joysticka sterowania monitorem po prawej stronie na tylnej obudowie.
Nie byłoby w tym rozwiązaniu nic złego, gdybyśmy mieli do czynienia z czymś mniejszym. W moim przypadku, tak jak widzicie na zdjęciach taki rozmiar pochłania już sporo miejsca. W rezultacie nie jestem wsunąć dłoni pomiędzy monitor a stojącą obok konsolę, by włączyć wyświetlacz. Każdorazowo jestem zmuszony obrócić go i dopiero wtedy jestem to uczynić. Umieszczenie tego guzika po środku na dole rozwiązałoby problem całkowicie. Zwłaszcza, gdy spojrzymy na to przez pryzmat osób posiadających więcej niż jeden monitor, gdy te są ściśle koło siebie. Sam montaż elementów podstawy jak i podłączanie do niej monitora to także poezja. Zapomnijcie o śrubokręcie, śrubkę łączącą dwa elementy podstawy skręcicie za pomocą zamontowanej zawleczki, a całość do monitora łapiemy na „klik”.
Co do samej regulacji ekranu i jego obracania, to w przypadku Philipsa jest niezmiennie wręcz kapitalnie. Spory zakres ruchu góra-dół, pod kątem (na boki i góra-dół), a nawet możliwość obrócenia całości do pozycji pionowej. Wszystko to wykonamy lekkim ruchem jednej ręki, co jest zarazem plusem jak i drobnym minusem. Przykładowo przy każdym włączeniu konsoli chcąc ten monitor lekko obrócić by go włączyć, sporadycznie miałem nieznaczne problemy, żeby powrócić z nim do pozycji początkowej, w idealnym poziomie, tak jak było.
Jeżeli chodzi o estetykę i jakość wykonania samego Philips Momentum 32M1N5800A, to mamy tu do czynienia z plastikiem. Generalnie wygląda to bardzo dobrze, nie wygląda to na możliwie najtańszy komponent. Frontowa obudowa jest minimalistyczna. Posiada cienkie ramki z wyłączeniem tej dolnej, która przy wykonaniu ze szczotkowanego metalu mogłaby jedynie jeszcze bardziej wkomponować się w całość wraz z podstawką.
Estetycznie jest także jeżeli chodzi o plecki. Jeżeli więc w Waszym przypadku byłby one na widoku nie musicie się o ten aspekt obawiać. Miłym plusem jest tez to, że przygotowano opcjonalną nakładkę z haczykiem, na której zawiesicie swoje słuchawki. Na minus wskazałbym za to sposób w jaki ulokowano złącza. Na pewno nie jest on przyjazny przy podłączaniu nowych urządzeń.
Wzdłuż podstawy przygotowano drobny kanalik, w którym to poprowadzicie wszystkie kable. No dobra, raczej nie wszystkie. Kanalik jest na tyle nieduży, że trudno pomieści tam wszystkie przewody. Taki też problem miałem, gdzie nie posiadam wcale grubszych przewodów HDMI, już nie mówiąc o niewykorzystanych złączach USB czy DisplayPort.
Na ratunek Waszego cable managementu może za to przyjść zasilacz wbudowany już w monitor. Nie szukajcie więc w opakowaniu żadnej wielkiej kostki zasilającej, bo jej zwyczajnie nie ma.
Porządek został także zachowany w pudełku. Te podzielono na dwa poziomy, gdzie na pierwszym znajdziemy niezbędne przewody oraz elementy podstawy. Niżej bezpiecznie czekać będzie ekran. Cieszy też rezygnacja ogumienia w drucikach spinających kable na rzecz papierowego zamiennika.
Plusy
- Jakość wykonania, doskonała możliwości regulacji
- Jakość obrazu
- Porty HDMI tylko w wersji 2.1
- Porty USB
- HDR…
Minusy
- …który mógłby być nieco mocniejszy
- Waga i kształt podstawy mogą nie każdemu przypaść do gustu