Shadow of the Tomb Raider – Recenzja zwieńczenia trylogii

Podziel się z innymi!

Facebook
Twitter
Email
Reddit
WhatsApp

Premiera gry już za nami. To najwyższa pora, byśmy mogli podzielić się z Wami naszymi odczuciami związanymi z produkcją.

Shadow of the Tomb Raider od Eidos Montréal zakańcza obecną trylogię przygód tytułowej bohaterki. Czy studio stanęło na wysokości zadania a gra nie schowa się w cieniu poprzednich odsłon? Tego dowiecie się z poniższego tekstu, gdzie rozebraliśmy rozgrywkę na najważniejsze elementy i przeanalizowaliśmy je. Zapraszamy więc do lektury!

Zarys fabularny

Trwająca od wydanej w 2013 roku edycji gry, trylogia ma w tym momencie swój kres. Akcja toczy się po wydarzeniach z Rise of the Tomb Raider, gdzie w lodowatym i pełnym śniegu przemierzaliśmy Syberię. Tym razem lądujemy praktycznie z drugiej strony kuli ziemskiej, pośród dzikiej przyrody, gdzie Lara Croft wyrusza na poszukiwanie artefaktu Majów powiązanego z jej zmarłym ojcem. Przed tym też będzie chroniła Trójca, której ludzie będą robić wszystko, by dorwać nam się do skóry.

Niestety, pani archeolog jak zawsze jest ślepo zapatrzona w swoje możliwości i egoistycznie idzie po swoje. Nie zważa na innych, ani na konsekwencje swoich działań. Przykładem jej metody „po trupach do celu” jest sam początek gry, gdzie przez swój zapęd Lara skutecznie doprowadza do rozpoczęcia majańskiej apokalipsy. Miasto zostaje totalnie zniszczone, a na naszych oczach będą ginąć ludzie, w tym także dzieci. Tutaj poznajemy więc dogłębnie drugie oblicze głównej bohaterki, która jak widać też potrafi być nieobliczalna i niebezpieczna dla niewinnych. W końcu to Trójca starała się nas pozbyć przed znalezieniem artefaktów, a możliwe więc, że udałoby się im zapobiec temu okropnemu w skutkach wydarzeniu. Croft od tego momentu siłą rzeczy ma za zadanie odkręcić to co się stało, nim nastąpi koniec świata, a czasu jest bardzo niewiele. Czy uda się uratować pozostałą ludzkość przed zachodem słońca?

Shadow of The Tomb Raider. Recenzja Xbox One

Schemat rozgrywki

Skoro wyjaśniliśmy już sobie kierunek w jakim będziemy podążać, przejdźmy do całej reszty. Jeżeli mowa o schemacie zmagań czy sterowaniu, to tutaj nie spodziewajcie się rewolucji. Owszem, jest nieco parę nowych możliwości walki czy poruszania się, to jednak nadal jest ta sama rozgrywka, z świeższymi dodatkami.

Przedstawiony krajobraz prezentuje się jak najbardziej dobrze. po swojej drodze napotkamy innych ludzi czy cały wachlarz mniej lub groźnych zwierząt. Natomiast z otwartością świata, tutaj jak i w całej serii, jest mały kłopot. Co prawda jest sporo większych otwartych terenów, lecz tym przypadku gra jest pewnego rodzaju jego imitacją. W rzeczywistości, popychając fabułę poruszamy się ciągle do przodu, po jedynej możliwej trasie. Twórcy nawet nie próbują udawać, że poza naszymi drogami istnieją jakieś inne. Mimo to i tak otrzymujemy największą mapę w przeciągu całej trylogii. Wrażenie mogą ostatecznie robić większe otwarte przestrzenie, takie jak przedmieścia miast. To jak one są pełne życia, zobaczycie już w początkowych fazach gry, w Meksyku.

Shadow of the Tomb Raider - Meksyk

Pomijając zagadki logiczne, które są bardzo rozbudowane i czasami potrafią zatrzymać na dłużej, to gra jest bardzo intuicyjna i przewidywalna. Jasno wiemy gdzie iść, bo iść można praktycznie tylko przed siebie, po widocznie przygotowanych szlakach. Dziwnym przypadkiem, gdzie się nie poruszymy, tam znajdują się punkty do skoku czy ściany do wspinaczki z wiszącymi belkami i tak dalej. Sami patrolujący wrogowie zachowują się nienaturalnie. Dla przykładu, wspinamy się do krawędzi zbocza, a tam ktoś akurat stoi tyłem. Tylko po to, byśmy mogli go widowiskowo ściągnąć w przepaść. Zdecydowanie za dużo takich „przypadków”. Fakt, taki sposób pozbywania się ofiar oddaje sporo frajdy, tak też co za dużo, to nie zdrowo.

To, co nowe

Pierwszą z nowych rzeczy jakie napotkamy będzie zwis na linie ze skał. Z pomocą tych zdolności bezpieczniej przemieścimy się na niższe poziomy skalne, rozbujamy się w powietrzu by doskoczyć do celu, a nawet będziemy biec po ścianach. Zamysł tego jest jak najbardziej w porządku, samo wykonanie odnoszę wrażenie, że niezupełnie. Nieco problemów sprawiało mi czasami zjechanie na linie odpowiednio nisko. Ta czasami się blokowała a ja musiałem wspiąć się z powrotem i spróbować zawisnąć raz jeszcze odrobinę obok.

Shadow of The Tomb Raider. Recenzja Xbox One

Kolejne nowości, które nam się przydadzą, znajdziemy w obszarze skradania się. Nasza młoda bohaterka nauczyła się korzystać z elementów przyrody, dosłownie bawiąc się w wrogami w chowanego. Bez żadnego problemu w sekretny sposób skryjemy się w gęstych krzakach, czy zarastających zielenią ścianami. Nie raz przyjdzie nam się też ubrudzić. Lara niejednokrotnie skorzysta z naturalnego kamuflażu, smarując swoje ciało błotem. Z takim zestawem jesteśmy nie do wykrycia. Wprawdzie jest to dosyć abstrakcyjne, gdy poszukująca nas osoba, przechodzi tuż nad naszą głową świecąc latarką, a nadal nic nie widzi. Umówmy się jednak, że tutaj nigdy nie stawiano na głęboki realizm, a zdolności postaci były nadludzkie. W rezultacie moment przeczekania w krzakach idealnie spisze się do obmyślenia taktyki czy cichego zabójstwa, po którym zwłoki zostaną sprawnie ukryte w zaroślach. Te doskonale sprawdzają się też w przypadku ucieczki, gdy zajdzie potrzeba zbić resztę z tropu. Gdy wszystko zrobimy sprawnie, to nieprzyjacielskie jednostki stracą nas z oczu. To mi się podobało w szczególny sposób.

Świetnie przyjętym przez graczy pomysłem jest elastyczny sposób dostosowania poziomy trudności na początku gry. To my sami zadecydujemy na czym chcemy się skupić najbardziej. Bez żadnych ograniczeń wyważymy poziom walki, eksploracji i zagadek według własnych potrzeb. Gdy tylko interesuje nas głównie aspekt starć, to te możemy ustawić na poziom wysoki, minimalizując zarazem resztę. Żadna kombinacja nie jest tu jakkolwiek zablokowana, więc znacznie łatwiej dopasujemy grę pod siebie.

Idąc dalej po nowościach, to zostaje nam niemalże sam tryb fotograficzny. Jak się jednak można domyśleć, nie ma on jednak żadnego wpływu na nasze poczynania fabularne. Tryb foto jest tu jednak dosyć przeciętny i niczym specjalnym się nie wyróżnia na tle jakichkolwiek innych gier. W ustawieniach dostosujemy kadr (z wyłączeniem cutscenek), ostrość, barwy czy ramkę. Zmieniać możemy też wyraz twarzy pani Croft. Od szerokiego uśmiechu, przez rozpacz aż po groźny grymas. Mimika jednak wypada tutaj dość sztucznie.

Shadow of The Tomb Raider. Recenzja Xbox One

Warstwa graficzna

Zaoferowany krajobraz jest bardzo ładny. Wrzuceni zostajemy w sam środek dżungli pośród dzikich zwierząt. Nasze otoczenie prezentuje się przyzwoicie i dostatecznie szczegółowo. Jak widzicie też na powyższym zdjęciu, pięknych widoków nie brakuje. Jest zielono, a zza drzew przebijają się promienie słońca, które z HDR’em prezentują się nienagannie. Ponadto, gracze z konsolami Xbox One X mogą przełączyć się między trybem stawiającym na jakość w 4K lub osiągi. Niestety, nadal musimy iść na tego rodzaju kompromis i wybierać między wyższą rozdziałką albo płynnością. Absolutnie nie ma co też winić samej gry. Po prostu aby wyświetlić nam to wszystko jednocześnie na ekranie, wymagana jest ogromna moc obliczeniowa, której najzwyczajniej brakuje konsoli. To jeszcze nie ten czas.

Różnica pomiędzy tymi dwoma ustawieniami jest kolosalna. Co warto też wspomnieć, na plus jest fakt, że zmiana ustawień graficznych nie wymusza ponownego uruchomienia gry, co jest bolączką niektórych dzisiejszych produkcji. Może dlatego też nie mogłem zdecydować się jak chce grać i kilkakrotnie dokonywałem zmian. Przy 60 klatkach na sekundę ruch stawał się zdecydowanie zauważalnie płynniejszy. Z kolei w trybie oferującym lepszą jakość, obraz zyskiwał na szczegółach i ostrości. Kosztem był spory w moim odczuciu spadek płynności kamery. Szczerze sam do tej pory jednoznacznie nie wiem, które rozwiązanie jest najlepsze. W obu gra prezentuje się na wysokim poziomie.

Są jednak momentami drobne niedociągnięcia, parę razy udało mi się przypadkiem natrafić na drobne prześwity w elementach otoczenia, przez które było widać to, co jest poza mapą.

Plusy i minusy

Trochę już pochwaliłem i ponarzekałem, jednak jest jeszcze parę kwestii, które chciałbym poruszyć. Zacznijmy może od plusów. Standardowo, wraz z postępem gry i punktów doświadczenia, wybieramy umiejętności, które przypiszemy bohaterce. Sami decydujemy, jakie elementy chcemy rozwijać i mamy nad tym pełną kontrolę. Jeśli zechcemy ponownie przeżyć przygodę, otrzymamy dostęp do trybu Nowa Gra+, gdzie wybierzemy dodatkową ścieżkę zdolności: Wąż, Jaguar lub Orzeł. Prócz samych talentów, Lara zyska nowe stroje oraz bronie.

Shadow of the Tomb Raider - Umiejętności drzewko

Jeśli mowa o arsenale, tutaj wciąż najlepiej walczy nam się za pomocą łuku. Jeśli wolicie bardziej wybuchowe podejście, wybór broni jest dość spory i możemy również je modyfikować. Odblokowując kolejne zdolności, zabójstwa będą jeszcze prostsze i widowiskowe.

Talenty, modyfikacje i wybór stroju wciąż możemy wybrać tylko w obozie. Jeśli znudzi Wam się patrzeć ciągle na ten sam wystrój bohaterki, jej podręczna szafa jest spora. W niej czeka również kostium Lary Croft w stylu retro.

Do minusów z kolei można zaliczyć nieco bezmyślnych wrogów – ci poruszają się jedynie w wyznaczonym obszarze w jeden ustalony sposób. W rezultacie sporo można przewidzieć. Zdziwił mnie też język w grze, być może jest to też kwestia polskiego dubbingu, jednak ten był nienaturalnie wyważony. Jednym razem rozmowa z nieprzyjaciółmi odbywała się jak w grze rodem z PEGI 12, w czasie gdy innym razem w podobnych sytuacjach postacie nie przebierały w słowach, i to dosłownie.

Sama jakość polskiego tłumaczenia, jeżeli chodzi o jakość głosu, nadal stoi na bardzo wysokim poziomie. Podobnie jak w poprzednich częściach, Karolina Gorczyca sprawdziła się tu wybitnie, a inne głosy też wcale w tyle nie zostają.

Podsumowanie

Przechodząc do słów podsumowania, Shadow of the Tomb Raider jest grą jak najbardziej godną do polecenia. Szczególnie gdy graliście w poprzednie odsłony. Wtedy to już wręcz obowiązek. Zabawy z samym wątkiem fabularnym starczy Wam na około 10 godzin gry bez pośpiechu. Do tego doliczając misje poboczne, opcjonalne grobowce i tak dalej, otrzymujemy sporą porcję wirtualnej rozrywki. Nie spodziewajcie się jednak fajerwerków. Nie uświadczycie tutaj ogromnych rewolucji, a jedynie drobne urozmaicenia i ulepszenia dotychczasowego silnika. Gra nie nudzi, jednak w mojej skromnej opinii nie przebija poprzedniego Rise of the Tomb Raider, przy którym bawiłem się doskonale. Nie oznacza to też, że jest gorsza, po prostu jest dobra na swój sposób.

Grę do recenzji dostarczył Microsoft Polska. Testowano na konsoli Xbox One X.

Plusy

  • Gra starcza na długo
  • Dobór poziomu trudności
  • Fantastycznie pokazana historia
  • Dubbing robi robotę
  • Grafika
  • Krótkie czasy ładowania (prócz pierwszego)

Minusy

  • Jednolitość otoczenia
  • Dziwnie wyważony język
  • Sztywno przygotowana rozgrywka
  • Za długo i zbyt późno się rozkręca
7,9

 

 

 

Shadow of the Tomb Raider

Autor wpisu:

Piotr Dudek

Piotr Dudek

Człowiek i gracz. Od wielu lat gram na konsolach Microsoftu. Moją pierwszą był Xbox 360 w zestawie z Forza Motorsport 3. Jestem  fanem 4K na dużym ekranie.  Od 8 lat jestem w programie Xbox Insider, o którym często też tu piszę. GT: Marianek9.

Promocje Xbox od CDKeys

Najnowsze wpisy, które warto zobaczyć: