Osiem lat czekania. Red Dead Redemption powraca w bardzo dobrym stylu. Tak się tworzy historię na rynku gier!
Po debiutanckiej odsłonie na poprzedniej generacji, gra podbiła serca graczy. Nic dziwnego, bowiem ta prezentowała się zjawiskowo i cofała nas w czasie do bardzo ciekawego okresu. Nie jednej osobie przyszłoby do głowy sformułowanie „GTA na koniu”. W końcu otrzymujemy dzieło od tego samego twórcy, a zamiast aut i nowoczesnej i tętniącej życiem metropolii, otrzymujemy powozy konne i drobne miasteczka składające się z paru chat i szop na krzyż.
W najnowszej odsłonie, Rockstar Games zgodnie z wieloma wcześniejszymi zapowiedziami, zdecydował się przenieść nas na Dziki Zachód, do roku 1899. Jest to moment, kiedy trwająca era chyli się ku końcowi. Gangi zanikają, a otaczający świat zaczyna coraz to prężniej iść do przodu.
Jednak nadal przyjdzie nam nie raz położyć dłoń na spuście i przelać litry krwi, aby móc przeżyć. Niepokój nasila się szczególnie o nieudanej akcji gangu, do którego należy Arthur Morgan, czyli nasz główny bohater. Od tego momentu będziemy zmuszeni ukrywać się, i rabować by przetrwać i utrzymywać możliwe najlepsze relacje z innymi członkami grupy, mimo, że czasami dojdzie do bardzo poważnych zgrzytów.
Twórcy w żaden sposób nie starają się nas jak najszybciej wprowadzić w rozgrywkę, wrzucając graczy w sam środek dynamicznej akcji. Gra wprowadza nas bardzo powoli, krok po kroczku, zdolnie budując tym niepowtarzalny klimat, pozwalając zarazem prawdziwie poczuć powagę panującej sytuacji i hierarchii w gangu.
Jak sami widzicie, wstęp perfekcyjnie tworzy kapitalny klimat, co szczególnie dobrze wygląda na konsoli Xbox One X w natywnym 4K z HDR’em. Poziom detali wręcz miażdży. Racja, dziś można by wymieniać wiele pięknych pozycji, jednak tutaj wszystko jest stonowane, zrobione z rozmachem, piękne i naturalne. Zdecydowanie RDR2 tutaj się wyróżnia. Nie przeszkodził tu nawet ogrom wirtualnego świata.
Wracając jednak do tempa gry, to te powoli, ale do pewnego stopnia rośnie. Nadal to my mamy kontrolę nad tym co i kiedy robimy. Wzrasta przede wszystkim złożoność powierzanych zadań.
Pod względem fabularnym, jest to kawał gry, bo czeka na nas ponad sto głównych misji. Na ich wykonanie musicie zarezerwować sobie minimum 60 godzin przed konsolą. Zupełnie nie radzę w żadnym wypadku się spieszyć. Cieszcie się każdą chwilą. Ja dałem wciągnąć się na tyle, że zdecydowanie bardziej wolałem poruszać się kilometry konno, niż korzystać z przywileju szybkiej podróży. Zresztą sami powinniście odczuć to włączając tą grę i chęć delektowania się jej każdym fragmentem. Nie łudźcie się jednak, że będzie to historia z happy endem, gdzie dumnie będziecie przemierzać drogi na swoim wiernym rumaku.
Gracz wielokrotnie będzie świadkiem niepożądanych sytuacji, takich jak morderstwa osób z bliskiego otoczenia, czy śmierci konia, z którym autentycznie wcześniej się zżyjecie, a wcześniej uplecicie mu warkocze. Już nawet nie chodzi o to, że jest to gra z oznaczeniem PEGI 18. Dziki Zachód będzie bawił się naszymi emocjami. Pod tym względem trzeba być bardzo dojrzałym, gotowym na liczne tragedie, rozczarowania i trudne decyzje. Rockstar zdecydowanie nie będzie nam tutaj w żaden sposób słodzić. Owszem, zdarzy się parę humorystycznych momentów, lecz te tylko mogą nas rozczulić. Musice być gotowi na wiele i zero jedynkowe sytuacje, bez żadnego patyczkowania się.
Bycie Arthurem Morgananem to też lekcja odpowiedzialności. Początki XX wieku, to moment w którym praktycznie nikomu się nie przelewało (przynajmniej tym uczciwym). Szybko docenimy wartość pieniądza, mając przy sobie zaledwie kilkanaście dolarów. Przy tym wszystkim będziemy musieli zadbać o dobro obozu, w którym przebywamy i o samych siebie. Częścią naszych obowiązków, będzie finansowe wsparcie i regularnie wpłaty do skrytki na poczet utrzymania i rozwoju kryjówki. Pomoc będziemy mogli okazać też poprzez pracę fizyczną na miejscu rąbiąc drewno, nosząc worki, lub przywozić upolowane zwierzyny. To pozwoli nam utrzymać wyższy poziom honoru i poszanowania oraz lepszą atmosferę.
Tak jak wspomniałem, dbać musimy też o siebie. Istotne będzie utrzymanie odpowiedniej wagi czy higieny. Tą utrzymamy biorąc kąpiel lub goląc się, samemu bądź u fryzjera. W zależności od grubości portfela, dokonamy tego u mężczyzny dorabiającego w barze, lub u profesjonalnego Barbera, oferującego szereg, ale drogich usług. Ważne będzie także dobranie ubioru do panującej temperatury, tak by się nie przegrzać ani nie przeziębić. Podobna zasada tyczy się naszego konia. Tego musimy karmić, czyścić i czesać. To doprowadzi do zawężenia relacji i zwiększenia posłuszeństwa.
Po wykonaniu głównego nurtu fabularnego (albo w trakcie) czeka masa dodatkowych zajęć. Zależnie od tego co preferujemy, będziemy mogli w spokoju oddać się łowieniu ryb, a Ci poszukujący większych wrażeń wybiorą się na polowanie. Sam system polowania jest ciekawie rozbudowany, pozwalając tropić i zastawiać przynęty. Gama stworzeń jest ogromna, więc nie powinno się to Wam szybko znudzić. Naturę będziemy mogli odkrywać nieustannie, a poznane przez nas zwierzęta pojawią się w kompendium. Tam dowiemy się więcej na temat różnych gatunków i nie tylko.
Złapać możecie również dzikiego konia, a gdy tylko uda się Wam go uspokoić, ten może stać się Waszym kompanem. Im lepszą odmianę dorwiecie, tym lepiej będzie służył, jednak oswojenie takiego będzie niemałym wyzwaniem. Obcowanie z naturą to jednak nie koniec.
Dziki Zachód oferuje jeszcze sporo zadań pobocznych. Te są mniej lub bardziej złożone, ale każdorazowo oddają sporo frajdy. Czasami uwiniemy się nawet w niecałą minutę, zaś innym razem przyjdzie odnaleźć nam nawet 30 przedmiotów rozsianych po całej mapie. Generalne tutaj natrafimy również na nieco humoru i ciekawych zjawisk. Swoją pomoc możemy zaoferować również stróżom prawa, pomagając im odszukać twarze z listów gończych, przy okazji nieco przy tym zarabiając w uczciwy sposób.
To czy będziemy żyli w zgodzie z prawem zależy jedynie od nas. W jakim stopniu nam się to udaje pokaże wskaźnik honoru. Im więcej dobrych uczynków, tym bardziej ten wzrośnie, i odwrotnie. By iść w dobrą stronę, wystarczy już, że zaczniemy mówić innym „Dzień dobry!”. Czasami jednak staniemy w sytuacji bez wyjścia, musząc zrobić coś bardzo złego. Wtedy, podobnie jak w poprzedniej odsłonie, przyda się nam chusta, która pomoże zachować na ten czas anonimowość, nie wpływając na to jak jesteśmy postrzegani przez otoczenie.
O ten aspekt warto zadbać. Wysoki poziom honoru wzbudza szacunek u innych, zyskujemy zniżki w sklepach i dostęp do lepszego towaru. Z kolei, gdy będziemy jawnie żyć jak bandyta, będziemy budzić strach, a szeryfowie wystawią za nami listy gończe. wtedy będziemy musieli być przygotowań na ataki łowców głów. Ratunkiem będzie wpłacenie grzywny na poczcie. Jej wysokość będzie zależna od tego jak bardzo sobie naskrobiemy. Mimo wszystko, w większości przypadków będzie to mocno odczuwalne dla portfela.
Wszystko to jest rozbudowane w każdym calu, tworząc ze sobą niepowtarzalnie doskonałą całość. Lata pracy studia nie poszły na marne. Rockstar kolejny raz pokazuje, że jest potęgą i prekursorem w branży gier, stawiając poprzeczkę coraz wyżej. Gry z ich logo można kupować w ciemno, nie obawiając się o ich jakość. Tak samo jest tutaj. To co otrzymujemy jest godne każdej wydanej złotówki. Śmiałbym mógł nawet stwierdzić, że cena mogłaby być wyższa. Biorąc pod uwagę, że ta się nie wyróżnia na tle innych, a sam produkt zdecydowanie tak.
Trudno jest się tu czegokolwiek czepiać. Owszem, zdarzały mi się drobne bugi i glitche, jednak te w rzeczywistość w żaden sposób nie rzutowały na rozgrywkę. Przyznam jednak, że trzy razy gra kompletnie zwiesiła mi konsolę (Xbox One X). Biorę zaś pod uwagę to, że korzystam z programu Xbox Insider i niekoniecznie musi być to wina samej gry.
Czasami jedynie irytowały mnie mozolne ruchy postaci. Szczególnie, gdy w trakcie misji zaczynałem przeszukiwać ciała, po czym zza rogu nagle wyskakiwała grupa bandytów. Animacja tej czynności jest mega długa i w żaden sposób nie da się jej przerwać, mocno przy tym obrywając. Sporadycznie gubiłem się w klawiszologii, jednak im dłużej grałem, tym lepiej sobie radziłem.
Ciekawy jestem bardzo co zostanie przygotowane w trybie online. GTA Online nie przykuło zbyt długo mojej uwagi, lecz tutaj na to czekam niecierpliwie, od momentu ukończenia kampanii. Cieszę się, że zdążyłem zagrać ją przed udostępnieniem trybu wieloosobowego. Nie potrafiłbym pogodzić fabuły z grą w sieci. Z jednej strony pierw wolałbym ograć grę całą, poznać świat i jak najlepiej zrozumieć rządzące tu zasady. Z drugiej strony miałbym poczucie, że coś obok mi ucieka i zostaję w tyle.
Mam nadzieję, że mój zapał zostanie odpowiednio zaspokojony i nie rozczaruje się tym co zobaczę. Podsumowując, jeżeli jeszcze nie graliście w Red Dead Redemption 2, to musicie to zrobić. Nie ma co się tutaj dalej nad tym rozwodzić. Nawet, gdy nie ograliście jedynki. W prawdzie możecie zacząć od tej nowszej a zakończyć na tej z 2008 roku. Wtedy wydarzenia w grze będą chronologiczne.
Red Dead Redemption 2 kupicie w sklepach stacjonarnych oraz w Microsoft Store. Najkorzystniej jednak wyjdziecie kupując pudełko.
Testowano na Xbox One X.
Plusy
- Urzekający klimat
- Detale zadbane w każdym calu
- Mocna fabuła
- Ogrom świata
- Grafika
- Cena
Minusy
- Drobne bugi
- Momentami mozolne animacje