Nowy Far Cry po rocznej przerwie powraca. Niby z podwójną siłą, ale o połowę słabszej fabule, kontynuującej wydarzenia w Hope County.
Powracamy do miejsca, które odwiedziliśmy w Far Cry 5, jednak historia ta ma miejsce 17 lat po ostatnich wydarzeniach, gdzie Joseph Seed tworzył Nowy Eden. Wówczas samozwańczy prorok przygotowywał ludzkość miasteczka Hope County na koniec świata, którego doczekał się i przetrwał. Tak, bohaterowie poprzedniej części powracają. Mało tego, stają się naszymi sprzymierzeńcami i stają do walki u naszego boku. Czy jest to więc nowa opowieść czy dodatek do Far Cry 5?
Fabuła
Jeśli graliście w FC5 i poznaliście Hope County, krajobraz dużo odbiega od tego, który zdążyliśmy odkryć. Po nuklearnym ataku świat powstał na nowo, a ludzie na nowo tworzą otoczenie i próbują wrócić do życia. Idzie im to całkiem nieźle, do czasu gdy pojawia się terroryzująca banda, którą dowodzą przez dwie bliźniaczki. Micki i Lou – główne antagonistki – nie patyczkują się i niszczą wszystko to, czego nie mogą otrzymać. Na pierwszy rzut oka w swoich blond włosach i różowym wystroju nie sprawiają wyglądu niszczycielek i zabójców. Szybko okazuje się inaczej.
Jak zatem my wpakowaliśmy się w tą historię? Naszą profesją jest pomoc ludziom, dążącym do odbudowania społeczeństwa po katastrofalnych wydarzeniach. Jako ochroniarz człowieka, który znał się na tym najlepiej, trafiliśmy do Hope County na wezwanie Carminy – pierwszej spluwy do wynajęcia. Bliźniaczkom nie spodobało się, że ktoś staje im na drodze, więc próbują posłać nas jak i wszystkich ocalałych do piachu. Całość fabularną przedstawiono w 21 misjach.
Co się zmieniło?
Porównując otaczający nas świat do tego z „piątki”, jest tu o wiele bardziej kolorowo. Róż wyłania się zewsząd, nie tylko z charakterystycznych kwiatów, ale także z malowań budynków czy interaktywnych elementów. Na drodze wciąż grasują bandyci, a w bogatej faunie czają się dzikie zwierzęta. Niestety, mapa jest dużo mniejsza niż poprzednia. Od południa do północy terenu to odcinek nieco ponad 6 kilometrów.
Głównym naszym zadaniem jest rozwijanie bazy i jest to wymagane, aby pchnąć fabułę do przodu. Tam werbujemy specjalistów, pomagając ulepszyć im laboratorium, ogród leczniczy czy stół warsztatowy. Każda rozbudowa niesie ze sobą korzyści, które wykorzystamy w grze (więcej paska zdrowia, nowa broń, amunicja, materiały wybuchowe itp.). Aby zaś rozwinąć każdą dziedzinę, trzeba zdobyć etanol. Ten zaś odbierzemy najeźdźcom atakując ich posterunki i konwoje. Tak, powracają posterunki, jednak tym razem możemy odbijać je na trzech poziomach trudności. Po zdobyciu posterunku szajka łotrów może powrócić z podwojoną siłą, lecz też z większymi zasobami.
W New Dawn wprowadzono dużą ilość craftingu, przez co na siłę skupić musimy się na zbieraniu złomu i asortymentu, wykorzystując go do tworzenia nowych broni na stole warsztatowym. Na mapie zaznaczone są miejsca, gdzie pożytecznych części jest dużo, ale też z nieba spaść mogą zrzuty zasobów, przekazywane drogą powietrzną do oprawców. Tutaj warto zaznaczyć, że w New Dawn nie zasiądziemy za sterami śmigłowców i samolotów, którymi z powietrza można było atakować wrogie jednostki. Również dostępne pojazdy to sterta rupieci, własnoręcznie złożonych przez ocalałych.
Co dwie spluwy to niejedna
W Far Cry 5 mogliśmy znaleźć kompana do walki dzięki wynajmowanym spluwom. Te ujawniają się dalej na liście przyjaciół, którym pomogliśmy w pobocznych zadaniach. W New Dawn jest identycznie, ale wesprzeć nas może tylko jedna osoba, zaś FC5 oferowało dwóch sojuszników. Każdy charakteryzuje się odmiennymi specjalnościami. Jeden może być niezauważalny i dyskretny, a następny siać spustoszenie przy użyciu RPG. Co prawda tutaj coś poszło nie tak przy ich wdrażaniu, ponieważ spluwy zachowują się często dość irytująco, skazując misję na porażkę. Kompani potrafią chodzić za nami jak cień, blokując wyjście z budynków czy wchodząc nam na linię ognia.
Kiedy nasz druh padnie na polu walki, a my nie zdążymy go zreanimować, trafia ponownie na listę spluw, lecz tam nie odradza się samoczynnie. Musimy zebrać odpowiednie materiały – głównie kwiaty – aby przywrócić bojowników do życia. Zaletą naszych towarzyszy jest to, że podczas wspólnych podbojów rozwijają się i zdobywają nowe talenty.
A propos talentów
Aby nie było nudno, za ukończone wyzwania otrzymujemy punkty talentów. Wyzwaniem może być na przykład ilość zabić przy użyciu łuku czy upolowanie bizona. Jest ich na prawdę mnóstwo i w trakcie rozgrywki wpadają one same, nie śledząc ich wcale. Za punkty kupujemy zdolności jak niesienie więcej sztuk broni, amunicji, korzystanie z lornetki, czy też zaawansowane eliminacje. Możemy posiąść również magiczne moce, darowane przez Josepha Seeda. Tu pojawia się pasek Mocy Edenu, pozwalający na atak Gniewu czy stanie się niewidzialnym jako Duch. Wszystkie talenty naprawdę bardzo przydają się w rozgrywce.
Co z obiecanym Edenem?
Joseph Seed odgrywa tu wielką rolę i przyznać trzeba, że jest bardziej charyzmatyczny od krwawych sióstr. Dalej jest ojcem swojego ludu, ale brata się z nami w celu eliminacji gangu bliźniaczek. Nawet więcej, to jego znajdziemy w grze więcej niż Lou i Mickey. Stosowne jest więc stwierdzenie, że New Dawn to raczej dodatek do piątki, niż osobna produkcja i tak też powinna być nazywana. Na szczęście, Ubisoft nie postanowić wycenić Far Cry: New Dawn tak jak Far Cry 5. Cena w sklepie Xbox za standardową edycję wynosi 189,99 złotych.
Piękny świat, bardzo dobra ścieżka muzyczna i trochę błędów
Nie da się zarzucić firmie Ubisoft, że w nowym Far Cry nie czuć klimatu. Gra się całkiem przyjemnie, jednak wystarczą dwa wieczory aby skończyć ścieżkę fabularną. Nie trzeba się nawet starać odkryć całej mapy czy przypisać wszystkich spluw. Jest nieco spokojniej niż w Far Cry 5 i więcej musimy szukać przedmiotów. Choć całość łączy się z poprzednią częścią, nie poczujemy tych emocji co wcześniej. Niby jest sporo ciekawych postaci, ale bardzo słabo są przedstawieni, przez co nie potrafimy się z nimi zżyć. Jeśli ktoś bliski umiera, to nie podchodzimy do tego z jakimkolwiek poruszeniem. Całość ubarwia za to piękna szata graficzna, a prezentowanie się gry na Xbox One X to prawdziwa przyjemność (4K Ultra HD, HDR).
Ubisoft łączy swoje gry ze świetną ścieżką dźwiękową i nie inaczej jest w Far Cry: New Dawn. Każda aktywność daje brzmienie, pozwalające na poczucie ekstremalnej walki.
Jak to w każdej grze (nie tylko Ubisoftu) dopatrzeć się można kilku bugów. Bolączką jest to, że potrafią one zepsuć misje. Raz obiekt, który miałem użyć, nie podświetlał się i nie można było wykorzystać, co wymusiło uruchomienie zadania od początku.
Podsumowanie
Sumując powyższe rzeczy wiemy, że Far Cry: New Dawn to prędzej dodatek niż coś nowego. Pozmieniano kilka elementów rozgrywki, stawiając bardziej na szukanie złomu i crafting, minimalizując przy tym obszar zabawy i koloryzując otoczenie. Niemniej jednak, gra się dobrze, choć po ukończeniu czuć niedosyt i chce się więcej. Jakby tyko Mickey, Lou i reszta postaci byli w miarę charyzmatyczni, byłby to dużo lepszy produkt.
Słowem końca, widać, że Ubisoft chciał wsadzić coś nowego do Far Cry, ale względem FC5 trochę wyciągnął. Mamy za to zróżnicowaną rozgrywkę, gdzie podczas strzelania weźmiemy udział w walkach w klatce, w derbach, przejdziemy przez sakrament Josepha Seeda, ratując ocalałych z Hope County. Porządna siódemka to adekwatna ocena tej części.
Dziękujemy Ubisoft Polska za dostarczenie gry Far Cry: New Dawn.
Plusy
- Dobra kampania
- Barwna oprawa i świetna ścieżka dźwiękowa
- Nie wciśnięte na siłę misje poboczne
- Ciekawe aktywności
- Powrót Josepha Seeda
Minusy
- Dużo zbierania złomu i polowania na etanol
- Mniejsze Hope County
- Błędy powodujące reset misji