Nie tak dawno, bo 24 sierpnia, swoją premierę miało Phantom Doctrine od polskiego studia CreativeForge Games. Dzięki uprzejmości firmy Cosmocover, mogliśmy zacząć sprawdzać dla Was tę grę nieco wcześniej. Jakie są nasze odczucia? Tego dowiecie się z poniższego tekstu!
Bardzo lubię recenzować polskie produkcje, szczególnie wtedy, gdy gra w nie przynosi mnóstwo frajdy. Czy Phantom Doctrine oddaje to czego bym oczekiwał? Przeprowadzę Was w tym tekście po paru najistotniejszych punktach z kluczowymi mechanizmami gry oraz moimi związanymi z nimi wrażeniami.
Na wstępie należy jednak wyjaśnić z czym w tym tytule będziemy mieli do czynienia. Otóż przenosimy się do roku 1983. Są to czasy trwającej Zimnej Wojny, czasy pełne zła i niebezpieczeństwa. Naszą działką, będą tematy spisków i sekretnych organizacji międzynarodowych, z którymi przyjdzie nam walczyć.
Phantom Doctrine nie będzie jednak kolejną grą z gatunku FPS, a tą z tych taktycznych. CreativeForge Games lubuje się w grach turowych, czego przykładem może być ich poprzednio wydane Hard West z 2015 roku. Jeżeli tego nie znacie, rzućcie sobie okiem. Dostrzeżecie kilka podobieństw z tym, co zobaczycie w tej recenzji. Widać więc, że studio stworzyło mechanizm, który udoskonala, a na jego fundamentach powstała recenzowana właśnie produkcja.
To własnie taki sposób toczenia się rozgrywki zainteresował mnie najbardziej. Dotychczas z takim gatunkiem miałem niesamowicie nikły kontakt, co tylko wzmagało moje obawy co do dynamiki rozgrywki. Bo w końcu, gra, w której dochodzi do strzałów kojarzy się zdecydowanie z czymś szybkim i dynamicznym, bazującym na naszym refleksie. Tutaj, chodzi o zupełnie coś innego. Mimo to, w żaden sposób nie odczułem zaburzenia tempa akcji. Noo… może z początku 😉
Start oraz personalizacja postaci
Tutaj standardowo jak w niemalże każdej innej grze przystępujemy do wyboru poziomu trudności. Kluczowym elementem jest z kolei wybór naszej drogi. Otrzymujemy do wyboru dwie różne możliwość przebiegu gry, jako agent CIA lub KGB (a po ukończeniu jednego z tych trybów, odblokujemy nawet trzeci!). Obie te opcje charakteryzują się odmiennymi misjami i celami, ale poruszane wątki fabularne pozostają te same, zmienia się jedynie punkt widzenia.
Co też bardzo miłe, dane będzie nam stworzyć i bardzo szczegółowo spersonalizować naszego własnego, głównego agenta. Jest to aspekt, który zaskakuje pozytywnie, rozbudowany generator oferuje bardzo duży zakres możliwości. Kształtów twarzy, zarostu, ubrań i tak dalej. Generalnie jest w czym wybierać. W pewnym momencie, poczułem się nawet niczym w The Sims, tworząc kolejnego członka rodziny. Bez względu na to, że tutaj mamy do czynienia z grą taktyczną, gdzie przeważnie widzimy planszę z dużej odległości, to i tak dostrzec można, o jak wiele detali tutaj się zatroszczono. Co też jak się okazuje się przyda, ale o tym później.
Kryjówka
Kryjówka będzie stanowić centrum naszego dowodzenia. Znajdziemy tu wszystko, co niezbędne do jakiegokolwiek działania. Począwszy od koszar, ambulatorium, warsztatu, sekcji analiz aż po radar, z którego będziemy delegować poszczególnych agentów w poszczególne miejsca na świecie w celu wykonywania misji i unieszkodliwienia wrogich sił. Będziemy spędzać tutaj cały swój czas pomiędzy misjami. Tutaj nie musimy już się spieszyć, czas stoi w miejscu, dzięki czemu możemy działać na spokojnie.
Za zgromadzony budżet rozbudujemy również każdą sekcję bazy. Przykładowo o dodatkowe miejsca na regenerację poszkodowanych w ambulatorium, lub zupełnie nowe sekcje. Dla przykładu będizemy mogli zająć się fałszerstwem dowodów, tak aby nasi szpiedzy mogli zostać stale pod przykrywką fikcyjnych danych. Rzecz jasna, takie czynności wymagają oddelegowania do tych celów poszczególnych osób na pewnie czas, zależnie od złożoności wykonywanych działań. W rezultacie, taka postać musi pozostać na miejscu i nie może brać udziału w akcjach. Musimy więc mądrze dysponować załogą, tak aby nie paraliżować funkcjonowania organizacji.
Możemy jednak zostać pozostawieni w sytuacji, kiedy nasza baza zostanie zdemaskowana i przyjdzie nam zmienić jej lokalizację. Zmiany niestety mogą okazać się dla nas niekorzystne i wymagające jej rozbudowy od nowa, co zabierze nam masę czasu i mocno okroi budżet. Będziemy musieli więc dołożyć wszelkich starań, by do tego nie dopuścić.
Sama naiwgacja po interfejsie kryjówki z początku może wydawać się skomplikowana, szczególnie, gdy zaczniemy grzebać w ustawieniach postaci, z czasem jednak można dostrzec, że nie jest to wcale takie trudne, jak sie wydawało.
Radar
Dokonamy tego właśnie w tym miejscu. Tutaj w czasie rzeczywistym mamy podgląd na to, co dzieje się na całym obszarze gry. Dla przykładu zobaczymy działania wroga w danym miejscu. W takim wypadku zmuszeni jesteśmy działać jak najszybciej i wysłać tam naszych ludzi. Tu liczy się czas. Sama podróż w jedną stronę będzie trwała kilka godzin, a na miejsce należy dotrzeć, nim działania wroga się zakończą. Jeżeli dopuścimy do tego kilka razy, możemy właśnie zostać zdemaskowani.
Podgląd mapy będziemy mogli za pauzować. Wtedy czas staje w miejscu, ale w rezultacie nic się nie będzie działo. Wtedy będziemy mogli swobodnie porozdzielać zadania w terenie jak i na miejscu. Natomiast, gdy tylko wyślemy agentów na akcję, to w zależności od tego jak szybko dotrą oni na miejsce, będziemy mogli wykonać określony zakres danych czynności. Czas okaże się tutaj nie raz na wagę złota. Gdy tylko uda nam się dotrzeć bardzo szybko, niewykluczone, że uda się też zakłócić działania przeciwnych organizacji i w efekcie obejdzie się bez ofiar.
Tutaj bywa też jednak różnie, gdyż wydelegowane przy nas osoby mogą zostać porwane, a wtedy będziemy musieli jak najszybciej zareagować i dokonać próby odbicia. Zawsze istnieje jakieś ryzyko, a żaden podejmowany krok nie jest pewny.
Agenci
Zarządzać będziemy grupą swoich agentów. Tych będziemy mogli sukcesywnie ulepszać w zamian za zdobyte w akcjach doświadczenie oraz wyposażać i szkolić ich na coraz to lepszą broń. Nic nie będzie stało tez na przeszkodzie by ich w razie potrzeby zwalniać, czy zatrudniać tych nowo poznanych w trakcie zadań fabularnych.
Tablica
Lubicie bawić się detektywa? Jeśli tak to dobrze, bo tutaj będziecie mogli się nim poczuć. W tym miejscu będziemy gromadzić i analizować zdobyte na akcjach zdjęcia, dokumenty oraz dowody. By pchnąć fabułę do przodu będziemy musieli regularnie odwiedzać ten obszar. Zmuszeni będziemy czytać masę dokumentów, wyszukiwać w nich kluczowych danych, dotyczących miejsc, osób i różnych organizacji. Wszystko to, co zbierzemy, będziemy mogli wieszać w dowolnym miejscu korkowej tablicy i przemieszczać po niej, według naszych potrzeb. W taki sposób, abyśmy sami się we wszystkim znaleźli.
Wywieszone zdjęcia i dokumenty będzie trzeba łączyć w logiczną całość, odtwarzając rozwiązanie sprawy, co pozwoli nam dojść do kluczowych dla nas postaci czy rozbić dane grupy. Oddaje to niemała dawkę przyjemności, gdy widzimy, że nasze starania przynoszą efekty.
Walka w turach
Szczerze przyznam, że nigdy nie spodziewałem się, że gra bazująca na taktycznym skradaniu się może dać tyle frajdy i możliwość. To od nas zależy, kto pojawi się na akcji i z jakim wyposażeniem. W wybranych przypadkach będziemy mogli wyznaczyć punkt, z którego zaczniemy swoje działania. Dalej już musimy tylko zadecydować, czy działamy po cichu, czy robimy głośny i szybki szturm. W każdym bądź razie musimy decydować rozważnie, gdyż nigdy nie wiemy, co czai się w nieodkrytym, zacienionym pomieszczeniu. Po drodze przyjdzie nam tez wyłączać systemy zabezpieczeń, takie jak czujniki i kamery, co pomoże uniknąć nieprzyjemnych incydentów.
Wiadomo, plan nie zawsze idzie po naszej myśli, a najmniejszy błąd może doprowadzić do naszego wykrycia. Wtedy musimy być gotowi by odeprzeć atak i zarazem dokończyć wyznaczone zadania. Świetnie podsyca to napięcie, w którym trzymany jest gracz. Całe szczęście, co każdą rundę swobodnie można zapisywać i wczytywać rozgrywkę. Jest to zdecydowanie pomocny element, dla takich laików jak ja. Pozwala to szybko uczyć się na błędach i poznawać dokładniej panujące tu reguły. Co prawda twórcy gry przygotowali misję treningową, jednak ta zdaje się zostawiać stosunkowo dużo niejasności i niepewności.
Jeżeli miałbym skupić się na wyglądzie otoczenia, to te wygląda ponuro, tak jak na klimat tej gry przystało. Jest on niestety mocno powtarzalny. W rzeczywistości budynki i ich otoczenie tak naprawdę nie różni się od siebie pomiędzy różnymi lokacjami. Zdecydowanie brak tu większej różnorodności.
W prawdzie, będąc już fabularnie nieco dalej, sam nie zawsze wiedziałem do końca, co dokładnie i dlaczego muszę robić. Stawiane cele były jasne, jednak ich zasadność już nie zawsze. Mimo to poruszanie się w takim trybie, na zmianę z rywalem było nie raz całkiem fascynujące. Pamiętacie, jak pisałem o szczegółowej personalizacji postaci? Tutaj się to przydaje. Gra raczy nas krótkimi cut-scenkami, czy ciekawymi ujęciami z bliska w trakcie walki. Choć animacje są dosyć sztywne, widać tu sporo włożonego serca, co doskonale wpływa na klimat gry. Momentami, czułem się niczym w GTA. Autentycznie!
Szalenie istotny jest też moment ucieczki po zakończonej misji. By jak najszybciej opuścić przeczesywany teren, musimy dostać się do punktu ewakuacji, z którego zostaniemy zabrani. Jednak, by tak się stało, musimy dać sygnał kilak tur wcześniej, bowiem przyjazd naszego pojazdu może trwać kilak kolejek. Ważna jest więc synchronizacja w czasie i umiejętność oszacowania kiedy jest ten moment. W innym wypadku, gdy nie zdążymy uciec na czas, przybędą posiłki wroga a nasz transport może zostać zdekonspirowany, co wiązać się będzie z totalną porażką.
To, co może drażnić
By nie było zbyt kolorowo, Phantom Doctrine ma elementy które zwyczajnie drażnią. Ogromnym plusem niewątpliwe jest ulepszenie gry na Xbox One X, gdzie gra działa też w 4K z HDR’em. Jednak nie wiem, czy własnie to nie przekłada się jednak na bardzo długie ekrany ładowania. Są gry, w których po prostu nie zwrócimy na nie uwagi, tutaj jednak trwają szczególnie długo i wpada to w pamięć.
Sam ich wygląd może być przytłaczający. Na ekranie potrafimy ujrzeć po kilka stron pełnych tekstów oraz dodatkowo kilka przydanych tipów. Ilość znajdujących treści może okazać się nieco przerażający dla przeciętnego Kowalskiego.
Dosyć blado może w pewnych momentach sam interfejs. To znaczy, sam w sobie nie jest zły, gorzej wypada jego dostosowanie do konsoli. W odróżnieniu od graczy komputerowych, z reguły siedzimy dalej od ekranu telewizora. Spora część elementów zostaje jednak dosyć mała i ciężko czytelna. W dodatku zdarzały mi się sytuacje, gdy biały tekst, wyświetlany był na żółtym tle. W rezultacie dochodziło do tego, że treść bywała mocno nieczytelna.
Utrudniało to też sprawnym nadzorowaniem pozostałej mocy agentów w trakcje rozgrywki, przez co dopiero po fakcie okazywało się, że wybrane czynności są nieodstępne, bo wymagały zbyt wiele punktów mocy. Swoją drogą, samo menu przykuło moją uwagę, miałem pewnego rodzaju déjà vu. Po nieco dłuższej chwili, zorientowałem się, że te wygląda bardzo podobnie do tego, co możemy spotkać w serii Tomb Raider. Nie chce w żadnym wypadku uznawać tego za złe, ale inspiracja widoczna jest gołym okiem.
Podsumowanie
Przechodząc do krótkiego, końcowego werdyktu, jako całokształt Phantom Doctrine jest grą, która potrafi pozytywnie zaskoczyć, a w całokształcie prezentuje się znakomicie. Twórcy oddają w nasze ręce zaawansowany system gry taktycznej, z kilkoma trybami. Pozycja ta wymagać będzie od nas wizji oraz przemyślanej strategii. Nie jednokrotnie zmusi nas do szybkiego podejmowania decyzji. Pod względem graficznym gra jest przyjemna (aczkolwiek nieco powtarzalna) dla oka i go nie męczy, umiejętnie podtrzymany jest mroczny klimat.
Dwie główne ścieżki rozgrywki gwarantują bardzo dużo godzin gry, co powinno w pełni zadowolić nawet tych najbardziej wymagających fanów gier taktycznych. Wszystko to ma bowiem swoją cenę, Phantom Doctrine kupicie już teraz w sklepie Microsoft w cenie 169,99 złotych.
Plusy
- Dwa głowne ścieżki rozgrywki
- Rozbudowany system rozwoju postaci
- Duże możliwościowi w kryjówce
- Zabawa na dziesiątki godzin
- Fajnie przygotowane cutsceny
- Ulepszenie dla Xbox One X
Minusy
- Czasami niezrozumiałe cele
- Długie ekrany ładowania
- Jednolite mapy