Jubileusz Xboxa i moje lata spędzone z tymi konsolami

Podziel się z innymi!

Facebook
Twitter
Email
Reddit
WhatsApp

Aż trudno uwierzyć, że już dwadzieścia lat minęło. W tak prężnie rozwijającej się branży to szmat czasu. Jak ewoluowała marka, jak ja wspominam swoją przygodę z konsolami Microsoftu?

Sporo w ostatnim czasie się dzieje. Ważne premiery, w tym Forza Horizon 5, Halo Infnity, pierwsze urodziny nowej generacji konsol, a teraz do tego wszystkiego dołącza okrągłe dwadzieścia lat konsol Xbox w naszych domach.

Jest to czas, przez który zadziało się tak wiele, że nie sposób tego wszystkiego opisać w jednym miejscu. Od kiedy to w 2001 roku po raz pierwszy gracze zagrali na konsolach Xbox, poprzez kolejne generacje aż do dziś, to niezwykły obraz tego, jak wiele się przez te wszystkie lata zmieniło. Ten postęp technologiczny, coraz lepsze, większe i różnorodne gry. Masa wspomnień.

Sam mam ich naprawdę sporo i dziś się częścią z nich z Wami podzielę. Mogą to też nie być typowe wspomnienia, jakich się będziecie spodziewali, a swego rodzaju spojrzenie na wszystko z jeszcze innej strony, na rzeczy, które niekoniecznie innym utkwiły w pamięci. Nie oczekujcie więc po tym tekście typowych westchnień dla exów pokroju Halo, Gearsów i tym podobnych. Skupię się przeważnie na tych rzeczach wokół. Dziś mam 26 lat, a moja przygoda z konsolami Microsoftu zaczęła się od bundla Xbox 360 Elite z grą Forza Motorsport 3. Nie potrafię dziś dokładnie określić, w którym roku miało to miejsce, ale obstawiałbym okolice 2010 roku. Od tego czasu nieprzerwanie kontynuuję przygodę z Xboksem, co też daje łącznie dobre 11 lat.

Niezwykłym uczuciem jest pamiętać to, jak przez te wszystkie lata zmieniło się to, jak postrzegany jest gaming i całe nasze otoczenie. Pisząc o otoczeniu mam na myśli sprzęt, którym na przestrzeni lat dysponowaliśmy. Pamiętam, że przez dłuższy czas towarzyszył mi nawet telewizor CRT. Ogrywanie na nim gier miało niepodrabialny klimat, którego już dzisiaj nie uświadczymy.

Fot.: olx.pl

Dziś w dużej mierze stawiamy na grafikę, klatki i tak dalej. Wtedy przede wszystkim liczyło się „to coś”. A gry zapamiętaliśmy jako piękne. Przy swoim Xboksie 360 spory kawał czasu wspomniałem z ową Forzą, która porwała mnie całkowicie. Jak ta gra wtedy wyglądała!

Tuż obok tego tytułu na podium swoim wspomnień z całą pewnością mogę ustawić Alana Wake’a. Jest to jeden z pierwszych tytułów, które przychodzą mi na myśl, kiedy myślę o tej generacji. Świetnie bawiłem się też przy pierwszym festiwalu Horizon czy też Halo Reach, już wtedy wiedząc, że grając na Xboxie czuję się jak w domu, na właściwym miejscu.

W głowie mam też czasy, kiedy to za czasów szkolnych z mojego kieszonkowego bardzo rzadko byłem w stanie kupić abonament Xbox Live Gold. Bardzo długo było to dla mnie nieosiągalnym obiektem pożądania. Gdy zaś już udało się go zdobyć, nawet w dwudniowej wersji próbnej, to konsola była rozgrzana do oporu. Wtedy królowało Call of Duty Modern Warfare 3, które te wtedy ogrywałem z bratem na podzielonym ekranie. I to było to, kapitalnie wspólnie spędzony czas, rywalizacja, doskonała zabawa. Nikt nie widział problemu w dzieleniu się na pół kineskopowym ekranem o niewielkiej przekątnej.

Mijały kolejne lata a dashboard przybierał coraz to nowsze formy. Prawdziwa na tamten czas ewolucja przyszła dla mnie jednak wraz z dniem, kiedy kurier do mojego domu przywiózł Sensor Kinect oraz startową grę Kinect Adventures. Ojej, ależ wtedy niecierpliwie czekałem na wieczór, zaganiany przez rodziców do innych domowych obowiązków.

Czekać było zdecydowanie warto. Niepojętnym dla mnie wtedy był fakt, że ja sam mogłem stać się kontrolerem i sterować konsolą za pomocą gestów, co pojawiło się wraz z jedną z późniejszych aktualizacji. Gry jakie otrzymaliśmy dla Kinecta na tamtą generację były zdecydowanie tymi moim zdaniem najlepszymi, co dziś niestety potwierdza uśmiercenie tej technologii w świecie konsol.

Dobrze jednak się bawiłem eksperymentując w Kinect Fun Labs, skanując przedmioty w swoim pokoju wprost do wirtualnego świata gry. Prawdziwy gamem changer. Niektórzy z Was mogą nawet pamiętać bicie rekordu Guinnesa, w ilości osób grających jednocześnie na Kinekcie. Zorganizowano wtedy specjalny bieg w Kinect Sports. Kto z Was ma w szafie swojego avatara specjalną koszulkę na ta okazję?

Bardzo mnie też wtedy cieszyło, że Polska mogła być pełnoprawnym uczestnikiem tej akcji. Jednak nie zawsze tak było. Pamiętam, jak zaczęły się u mnie pierwsze kombinacje z regionem konta, kiedy chciałem zostać Ambasadorem. Jaką mi to wtedy sprawiało satysfakcję, jak mogłem pomagać innym i dostawać w zamian punkty, które mogłem wymieniać na nagrody. W tym Microsoft Points (młodzi gracze tego nie znają!), elementy awatara, małe gry Arcade czy też drobne doładowania portfela w dolarach.

I jak się okazało, za te drobne mogłem mieć dobre gry. Znalazłem coś takiego jak Indie Games. Były to gry z niebieskim paskiem u góry etykiety i w takiej formie były dostępne na generacji Xbox 360. Były to produkcje od małych i niezależnych twórców, które kosztowały dosłownie grosze. Ciekawe znaleziska mogliśmy wyrwać wtedy za nawet 2 dolary!

Te choć oficjalnie nigdy nie były dostępne w Polsce, to ich ekran startowy był w pełni zlokalizowany. To mi zawsze dawało nadzieję na to, że pewnego dnia staną się one łatwiej dostępne. Niestety tak nie było, co właśnie w tamtych czasach było jedną z częstych barier, których dziś już tak prawdę nie ma, a nasz kraj coraz częściej jest traktowany w takich przypadkach na równi z innymi.

Fot. www.pm365.ga/

Wracając jednak do owych Indyków, to moim ulubionym był Total Miner: Forge. Był to dla mnie fantastyczny zamiennik Minecrafta, a nawet lepszy. Wyobrażacie sobie, że ta gra pozwalała nam wpiąć do naszego Xboxa 360 klawiaturę i pisać własne skrypty wewnątrz gry?

Pamiętam jak dużo wtedy tam kodowałem, ile frajdy dawało to, jak widziałem, jak wszystko co stworzyłem działa i jest zautomatyzowane. Metro w mieście, poczta, stadion z funkcją zmiany murawy. Sama gra dostawała częste aktualizacje, a ich zapowiedzi można było śledzić na oficjalnym forum gry, tworzonym przez ich twórców.

Wtedy dostrzegłem, jak pozornie małe i znacznie tańsze gry mogą być dobre i tworzone od serca, od graczy dla graczy. Ten etap mojej przygody z tą generacją pokrywał się ze startem Xbox One w Polsce. I choć tego trzymaliśmy później niż większość reszty świata, to z dzisiejszego punktu widzenia, nie wiem czemu broniłem się rękami i nogami przed zmianą sprzętu.

Z jednej strony wiedziałem, że to zmiana na lepsze, ale też byłem świadomy, że nie wszystko tam przeniosę. Była to swego rodzaju niepewna wyprawa w nieznane. W pewnym momencie nie było odwrotu, bowiem brat przywiózł do domu nowego, grubego Xboxa One. I faktem jest to, że przez jakiś czas grałem na obu równolegle, to szybko zdecydowałem się na definitywną przesiadkę. No dobra, pomógł mi w tym brat usuwając z pendrive’a mój plik zapisu do Total Minera. Tak trzymałem go na pendrivie. Jakież wtedy było moje rozgoryczenie.

Nie trwało jednak długo, a nowa ówcześnie generacja szybko wyleczyła rany a jakiekolwiek braki odczuwałem coraz mniej. Nowy kontroler, nowy system. Możliwość wyjścia do dashboardu bez wyłączania obecnie ogrywanej gry. Był to swego rodzaju powiew świeżości i czegoś nowego.

Była to tez generacja, podczas której coraz uważniej zacząłem się przyglądać temu, co dzieje się na rynku konsol. Stawało się to dla mnie czymś coraz to więcej niż tylko maszynką do grania. Niejednokrotnie byliśmy świadkami mniej trafnych decyzji i niezbyt dobrze wyznaczonego kierunku rozwoju, przez co zdecydowana większość graczy zdecydowała się przejść do obozu niebieskich.

Dziś już jednak wiem, że warto było poczekać i pozostać. Zmiany, jakie do marki Xbox wniósł Phil Spencer i cały zespół pod jego kierunkiem są nieocenione. Udało się zacząć naprawiać błędy przeszłości, oferując graczom coś, czego mogliby oczekiwać.

Moja fascynacja tym wszystkim urosła wtedy do tego poziomu, że wpadłem na pomysł założenia World of Xbox, bloga, który właśnie czytasz. Całe szczęście na swojej drodze spotkałem Adriana, z którym to wszystko przełożyliśmy na rzeczywistość i realizujemy to aż do dziś. W tym miejscu bardzo Wam dziękuję, że nas czytacie i chcecie to robić, bez Was nie miało by to sensu.

W międzyczasie pojawiał się coraz mocniejszy sprzęt w postaci One X (szkoda, że to nie był start tamtej generacji!), coraz to lepsze usługi. Pamiętam, jakie „wow” robiło EA Access, które za bardzo małe pieniądze pozwalało cieszyć się wieloma grami, a ponadto przez bardzo długi czas abonament był dostępny na wyłączność dla Microsoftu. Wtedy też narodziła się moja miłość do niedocenianej nigdy serii Titanfall. Subskrypcja od elektroników jak się okazało była tylko początkiem wielkich rewolucji.

Z biegiem czasu otrzymaliśmy Game Passa, który postawił poprzeczkę o wiele wyżej. Obecna generacja także zaliczyła fantastyczny start, a możliwości konsol są znacznie większe. Do tego jeszcze dobroci w postaci Smart Delivery, Play Anywhere, gra w chmurze… Cała masa fantastycznych usług, noo.. poza tym nieszczęsnym Games with Gold, którego formuła moim zdaniem dawno temu uległa wyczerpaniu.

Ostatnie lata to jednak zdecydowanie najbardziej dynamiczny okres w przeciągu tego dwudziestolecia, pełen dużych zmian. Już nie walki o przetrwanie, a rozwoju. Mądrych decyzji, pozyskania nowych studiów.

Zmienialiśmy się jednak i my – gracze. Dorastaliśmy, budowaliśmy swoje poglądy, zmieniał się z nami sprzęt. Niesamowita jest dla mnie myśli, że zaczynałem na wspomnianym kineskopie, po którym przewinęło się kilka innych telewizorów, aż po ten UHD czy też monitor do gier. Nie mówiąc już o nagłośnieniu i tak dalej. Dziś zdecydowanie gaming definiujemy inaczej.

To także nawiązane znajomości i przyjaźnie w realnym życiu. Nie wyobrażam sobie dłużnego czasu bez regularnego wypadku na pizzę z konsolową ekipą. To też zawsze kapitalna okazja do umacniania więzi. Naszą tradycją nawet stało się wzajemne robienie prezentów jubilatom. Konsolowych gadżetów nigdy dość!

To wszystko pozwala z pewnością i niedociekaniem patrzeć w przyszłość. Jestem bardzo ciekawy tego, co przyniesioną następne lata i okrągłe rocznice.

Autor wpisu:

Piotr Dudek

Piotr Dudek

Człowiek i gracz. Od wielu lat gram na konsolach Microsoftu. Moją pierwszą był Xbox 360 w zestawie z Forza Motorsport 3. Jestem  fanem 4K na dużym ekranie.  Od 8 lat jestem w programie Xbox Insider, o którym często też tu piszę. GT: Marianek9.

Promocje Xbox od CDKeys

Najnowsze wpisy, które warto zobaczyć: