Taktyczna strzelanka FPS trafiła w końcu na konsole. Jak sobie radzi? Całkiem nieźle!
Grając do tej pory głównie w Call of Duty można wpaść w jeden rytm grania. Prędkość, zwinność i refleks to główne cechy graczy, których tam spotkamy. Mnogość zabójstw i szybka rozgrywka zostały przypięte do CoD-a, a dzisiejsza gra to zupełnie inna bajka. A jak ktoś myśli inaczej – czar szybko pryśnie jak bańka mydlana.
Szkolenie żółtodziobów
Aby stać się żołnierzem należy przejść przez szereg karkołomnych szkoleń. Oczywiście nie musimy ale możemy przygotować się na ostrą walkę i podejść do niej taktycznie. Gra od samego początku daje nam wskazówki jak się obchodzić z bronią, nawet gdy nie jest to nasz pierwszy raz. Podpowiedzi odnośnie zmiany trybu ognia, przeładowania czy celowania to tylko początek. Przechodząc przez szkolenie od osłony do osłony, eliminujemy cele, podczas gdy gra wyświetla cenne wskazówki, które musimy zapamiętać. Jeśli nie zapamiętamy, to czeka nas pewna śmierć w rozgrywkach z innymi graczami. Nie zabrakło, rodem z filmu, kopniaka wyważającego drzwi. Owszem, możemy je otworzyć jak cywilizowany człowiek ale po co? To jest wojna żołnierzu, nie ma czasu na ceregiele a przeciwnika trzeba zaskoczyć!
Broń i sprzęt
Zanim wyruszymy na pole walki możemy wybrać odpowiednie dla nas wyposażenie. Jednak będzie to niewielka możliwość zmian, ponieważ sukcesywnie będą dopiero się odblokowywać razem ze zdobytym doświadczeniem po meczach. Możemy zmienić swój wygląd, czyli wybrać odzież jak i kamuflaż. Spora część jest do kupienia za wirtualne pieniądze a tych na wstępie mamy nie za dużo. Pomimo tego, można pozwolić sobie na małe zakupy, chociaż jednak grafika nie powala na kolana, żeby zachwycać się nowym strojem.
Lista broni jest całkiem pokaźna. Pistolety, karabinki czy karabiny maszynowe mogą być wyposażane w dodatki, które wspomagają np. celność czy umożliwiają lepszą kontrolę nad bronią. Dodatkowo, ilość celowników jest na tyle spora, że każdy kto zna takie gry znajdzie ten swój ulubiony, albo i całkiem nowy, który będzie w tej grze najlepszy. Szkoda, że przy liście wyboru nie pojawia się miniatura siatki celownika, która pokazałaby jak on wygląda. Jedynie widać profil celownika, gdy ten umieszczony jest na broni. Dla nowicjuszy może być to kłopotliwie, ponieważ nie każdy zna rodzaj celownika i nie będzie wiedział, że to jest ten konkretny.
Podstawowa broń jak i dodatkowa za nami. Do tego oczywiście dobieramy granat, nóż taktyczny czy pancerz. Ważną rzeczą jest cyfra przy nazwie danego oporządzenia. Jako, że nie jesteśmy robotami możemy nieść przy sobie konkretną ilość i wagę sprzętu a ten w grze jest podzielony według punktacji. Szczególnie jest to ważne przy mapach nocnych, ponieważ może nam zabraknąć punktów aby założyć noktowizor. Wtedy musimy wybrać, czy chcemy mieć noktowizor, czy rezygnujemy z niego i np. zakładamy tylko latarkę na broń. Oczywiście wszystko wyjdzie w praniu dlatego każdy sam pozna na własnej skórze smaczki tej gry.
Gramy po swojemu ale walczymy dla drużyny
Przed rozpoczęciem meczu wybieramy specjalizację, która najbardziej do nas pasuje ale i zapewni wsparcie reszcie zespołu. Wiadomo, że w tym przypadku najlepiej wypada gra ze znajomymi, ponieważ zgranie i wzajemna osłona to gwarancja zwycięstwa. Gdy zabraknie czegoś na polu walki, to już gra tego nie wybaczy.
Od samego początku widać nastawienie na taktyczne zagrania. Nie ma tu już mowy o sprintach i wbieganiu pośród kilku wrogów. Powoli, idąc koło siebie rozglądamy się uważnie by dostrzec przeciwników. Przedzierając się przez budynki podczas ostrzału czujemy każdy pocisk i słyszymy ból naszej postaci. Niektórzy wrogowie chowają się za ścianami z ładunkami wybuchowymi a nagłe spotkanie kończy się naszą śmiercią gdy zdetonuje ładunek szybciej niż my go powalimy.
Gdy poniesiemy śmierć podczas przejmowania punktu, czekamy cierpliwie do końca przejęcia spoglądając na działania reszty drużyny. Po odrodzeniu w niektórych trybach nasza główna broń zmienia się ale idąc w miejsce które zginęliśmy możemy ją odzyskać czy też podnieść po innych poległych towarzyszach jak i wrogach. W trakcie meczu możemy wybierać inne dodatki do naszej broni ale zmiany wejdą w życie dopiero po naszym kolejnym odrodzeniu czy rozpoczęciu nowej rundy.
Tryby gry
W Insurgency: Sandstorm dostajemy 14 map, na których działamy za dnia jak i o porze nocnej. Na grę składają się 4 tryby PvP: Push, firefight, Frontline i Domination. Mamy także 3 tryby PvE: Checkpoint (+Hardcore Checkpoint), Survival i Outpost. Gra lokalna, czyli z botami może być dobrym treningiem na zapoznanie się z mechaniką gry i ćwiczeniu strzałów na ruchomych celach. Ale niech Was to nie zmyli, nawet boty w zwykłym trybie mogą dać w kość a co dopiero na hardcorze. Grając na tym czy innym trybie ciągle muszę pamiętać o wolniejszej grze, ponieważ przez Call of Duty zapominam się i ciągle próbuje, jak to mówią znajomi, hasać. Jednak gra szybko podcina mi nogi mówiąc „gdyby kózka nie skakała…” i przypomina mi, że to nie ten styl gry.
Pokornie wracając na pole walki, uważnie przemieszczając się po ulicy wracam do mojej drużyny, która próbuje przejąć kolejny punkt. Rozważnie wychylając się zza osłony strzelam do nadbiegających terrorystów u których słychać dzwonek telefonu gotowego do detonacji ładunku wybuchowego. Jeszcze chwila, jeszcze kilka kroków i byłoby po nas. Na szczęście w porę wróg został powalony, jednak emocje towarzyszące tym dźwiękom komórki nadają adrenaliny w grze. Gdy usłyszycie je po raz pierwszy i zobaczycie co się zaraz po nich stanie, będziecie wiedzieli, co miałam na myśli.
Po zakończonym meczu następuje głosowanie na kolejną mapę. Najbardziej ciekawiła mnie wizja nocnych potyczek, które na szczęście wybrali także inni gracze. Mój zachwyt nie trwał długo, ponieważ zanim znalazłam odpowiednie gogle dla siebie, to chwila minęło. Jest ich sporo, więc każdy znajdzie odpowiednie dla siebie pod względem koloru filtra czy pola widzenia. Po dokonaniu wyboru przedostałam się do reszty drużyny i razem udaliśmy się w stronę wroga. I jedno mogę potwierdzić – tryb nocny to niezła frajda.
Wypróbowanie różnych trybów to ciekawy sposób na poznanie gry z każdej strony. Również sprawdzenie kilku rodzajów broni pod każdym względem będzie interesujące jak i ułatwi nam grę. Czasami brak amunicji zmusza nas do podniesienia wrogiej broni, więc obchodzenie się z różnymi modelami nie będzie już dla nas obce.
Podsumowanie
Gra od samego początku zainteresowała mnie, ponieważ lubię takie klimaty gier jak i filmów. Nastawiłam się na dobrą i ciekawą strzelankę wiedząc, że to nie będzie styl CoD-a a bardziej spokojny i taktyczny. I nie zawiodłam się – gra mi się rewelacyjnie, pomimo kilku drobnych mankamentów. Jeden z nich to oparcie broni na poziomej powierzchni – czasami, gdy chcę się oprzeć np. na dolnej ramie okna, przechyla mnie w jedną stronę, jakbym opierała się o coś innego, bardziej pionowego zamiast po prostu oprzeć się na płasko. Drugą rzeczą jest gubienie dźwięków jednak twórcy już nad tym pracują, więc nie będą rozwijać tematu – po prostu czasami nie słychać było moich wystrzałów.
Ostatnią rzeczą do której, kolokwialnie mówiąc, mogę się przyczepić to grafika. Sama broń podczas meczu nie wygląda źle, ale otoczenie wypada znaczenie gorzej a wygląd menu nasuwa myśl o grze sprzed ładnych kilku lat. Elementy otoczenia na mapach rozbijają się ale nie wszystkie, co też zwróciło moją uwagę. Jednak tak czy inaczej oczekiwałam trochę ładniejszej szaty graficznej w nowej grze. Spadków płynności nie zauważyłam co jest jednak priorytetem w takich potyczkach.
Konsola próbuje wyciągnąć grę wyżej i włącza automatycznie Dolby Vision ale nie oszukujmy się, za wiele to jej nie pomoże. Wyglądem zawiodłam się, szczególnie po Modern Warfare, gdzie twórcy postawili bardzo wysoko poprzeczkę. Jednak daję Insurgency: Sandstorm i twórcom kredyt zaufania, ponieważ gra jest świetna tylko nieco nieoszlifowana. Jest na tyle dobra, że chce się w nią grać i namawiać znajomych do jej zakupu abyśmy wspólnie pokonywali przeciwników. Po prostu, po włączeniu gry szybko należy rozpocząć mecz aby zbyt długo nie spoglądać na naszą postać, która trochę wygląda na „wczorajszą” 😉
Tak więc, odmaszerować!
Recenzja powstała na bazie własnej kopii gry. Testowaliśmy ją na LG OLED C1 i Xbox Series X.