Przez ostatnie dwa tygodnie mierzyliśmy się z najnowszą produkcją od Mimimi Games, czyli Desperados 3
Dla jednych, zwłaszcza tych starszych seria doskonale znana, dla młodszych być może coś nowego. Jej początki sięgają aż 2001 roku, czyli niemalże dwadzieścia lat temu. Przez kolejne lata, do 2006 roku otrzymywaliśmy kolejne jej wydania. De facto Desperados 3, jest poniekąd czwartym wydaniem serii. Bowiem po drodze zaliczyliśmy jeszcze Helldorado, które było uzupełnieniem dwójki.
Z kolei najnowszy, omawiany dziś Desperados jest prequelem tego wszystkiego. Wydarzenia w nim zawarte zostały osadzone przed tymi z pierwszej części. Dlatego więc, jeżeli te gry nic Wam nie mówią, to absolutnie nic straconego. Możecie śmiało zacząć od tego punktu, a gdy tylko się wkręcicie na dobre, powrócić do klasyków sprzed blisko dwudziestu lat. Gdy jednak macie to wszystko już za sobą, będzie tylko łatwiej.
Czym w ogóle jest Desperados?
Otóż mamy tu do czynienia z genialną skradanką taktyczną w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że nie mamy tutaj żadnych elementów gry turowej, co też można gdzieś błędnie wywnioskować. Swobodnie poruszamy się po dostępnych obszarach, realizując narzucone nam cele. Sposób ich wykonania zależy tylko od gracza.
Całość obserwujemy w rzucie izometrycznym, z możliwością praktycznie dowolnego manipulowania obrazem kamery. Zwykle do naszych zadań należy odbić uwięzionych sojuszników, czy zwyczajnie wysadzić coś w powietrze. Wszystkie miejsca jak zawsze będą strzeżone przez masę strażników. Nasza głowa w tym by nie dać się zauważyć i załatwić wszystkie sprawy po cichu. Tak w szybkim skórce można opisać to, co czeka tutaj gracza.
No to zaczynamy!
Standardowo na samym początku przyjdzie nam zadecydować o poziomie trudności. Ten co prawda będziecie mogli jednak bez żadnych problemów zmieniać dla każdej z misji oddzielnie. Dla tych, którzy z tym gatunkiem do czynienia mają po raz pierwszy, zalecany jest ten najłatwiejszy. Przy tym wyborze gra wybaczy wiele błędów, ociągnięć i tak dalej. Spowolni się czas reakcji wroga, będzie on mniej spostrzegawczy poprzez zmniejszenie jego pola widzenia. Dla przykładu na najcięższym poziomie, wystarczy, że zostaniemy dostrzeżeni przez ułamek sekundy, a już zostanie wzniesiony alarm. To już się kończy totalną masakrą, marne szanse, by wyjść z tego zywo. Plusem jest także możliwość dostosowania trudności samemu, za pomocą suwaków.
Gdy już podejmiemy decyzję odnośnie preferowanego poziomu trudności, czeka nas wprowadzenie w świat gry. Te przebiega się bardzo zgrabnie, od samych podstaw. Cofniemy się do jeszcze wcześniejszych czasów, gdzie jeden z naszych protagonistów, Cooper jest małym chłopcem. Ten u boku ojca będzie poznawał sztukę przetrwania i obrony.
Czekające po drodze wskazówki w formie krótkich tutoriali szybko i jasno pokażą, jak działają poszczególne mechanizmy gry. Po tym wszystkim będziemy gotowi, by zacząć właściwą przygodę, stopniowo wymagającą coraz więcej.
Główne elementy rozgrywki
Całość bazuje na naszej orientacji w terenie, planowaniu i umiejętnym dostosowywaniu zdolności. Te będą jednym z kluczowych składników gry. Wraz z fabularnym postępem, będziemy wcielać się w kolejnych bohaterów. Niekiedy ich zdolności będą się wzajemnie uzupełniać.
Dla przykładu jedna z postaci będzie potrafiła wspinać się po gąszczach czy pływać, druga już tego nie zrobi. Natomiast za to będzie w stanie szybciej przenosić ciała, czy eliminować zagrożenie z dużych dystansów. Natomiast nie każdy będzie potrafił też zabijać, a jedynie co najwyższej czasowo ogłuszyć niewygodnego strażnika. Zależnie od wykonywanej misji, dostępność postaci będzie się różnić.
To właśnie to jest jednym z głównych fundamentalnych elementów Desperadosa. Nasi protagoniści są charyzmatyczni, czuć między nimi silną więź. Każdy pełni istotną rolę.
Ich znakiem rozpoznawczym będzie ich postawa i unikalne zdolności. Hektor dosłownie będzie w stanie upolować swoją ofiarę, McCoy będzie świetnym snajperem a Isabelle, użyje nadludzkich mocy by przejąć kontrolę nad ciałem drugiego człowieka. To jednak część tego, co czeka na nabywcę gry… Kurczę, chętnie bym to wszystko odwiedzał, ale nie chce się jednak zagłębiać w to dalej. Pozostawiam to Wam, byście mogli to wszystko odkrywać samemu.
Niejednokrotnie przyjdzie nam rozdzielić załogę na dwie, czy trzy pary, tak aby finalnie osiągnąć cel. Dlatego tak istotne jest doskonałe planowanie akcji. Do naszej dyspozycji oddano tez możliwość podglądu aktualnego pola widzenia oponenta. To nam pomoże przekradać się z jednego miejsca do drugiego. Chować będziemy mogli się w krzakach, stogach siana czy wodzie. Tak samo skryjemy się na wyżej ulokowanych miejscach, takich jak dachy, czy balkony. Gdy nadarzy się tylko dogodna okazja, możemy dokonać efektownego zabójstwa z powietrza.
Tutaj musimy pamiętać, aby szybko po sobie posprzątać. Nieprzyjaciele mogą szybko się zorientować, że kogoś brakuje i z podejrzeniem zaczną powierzchownie przeczesywać teren. Tutaj tez można się nadziać. Jeszcze gorzej, gdy zostanie zauważone leżące w krwi ciało, a jeszcze gorzej gdy także i my razem z nim. Dlatego ważne jest, żeby wynieść nieboszczyka w niewidoczne miejsce. Może to dziwnie zabrzmieć, ale ukrywanie ciał po krzakach jest całkiem satysfakcjonującym zajęciem. Za pokaźniejsze liczby możecie liczyć nawet na osiągnięcia w systemie Xbox Live.
Przydatną umiejętnością okaże się też odwracanie uwagi strażników. Rzut monetą, gwizdanie, czy kusząca torba z oślepiającą substancją to rzeczy, po które często będziemy sięgać.
Porachunki
Bardzo dobrą rzeczą jest tryb porachunków. Ten pozwala nam zapauzować grę (w przypadku niższych poziomów trudności) i spokojnie zaplanować po jeden czynności dla każdej z postaci. Coś na zasadzie nagrania sekwencji, która zostanie wykonana w wybranym przez nas momencie.
Oto w ten sposób, możemy pozbyć się nawet do kilku wrogów za jednych zamachem, jak tylko mamy na to dobry pomysł. Całą akcję trzeba przeprowadzić bardzo sprawnie. Dlatego tutaj znowu będzie należało dopasować atuty dostępnych postaci. Nie każda z nich dokona zabójstwa z dystansu, nie zawsze uda nam się na czas posprzątać.
Pamiętaj, aby grę zapisywać
Inaczej niepowodzenie takiej operacji może okazać się bardzo bolesne. Na tym z resztą opiera się cała idea gry. Na porażkach. Na porażkach i wyciągania z nich wniosków. Na to musicie się przygotować i nie zniechęcać się kolejnymi niepowadzeniami.
Na pewno pomoże Wam w tym szybki zapis z dowolnego miejsca i możliwość wczytania trzech ostaniach zapisów. Każdorazowo musicie pamiętać jednak, by save robić samemu, bo gra tego nie zrobi.
Naprzeciw temu twórcy wyszli jednak z możliwością uruchomienia cyklicznych przypomnień o jego wykonaniu. Od nas tylko będzie zależało, czy to zrobimy.
Ja niestety praktycznie do samego końca z tym ze sobą walczyłem. Ilekroć byłem na siebie zły, że zapomniałem, to zapomnieć mogłem i razy pięć. Nawet w tym samym miejscu. Kończyło się to kilkukrotnym przechodzeniem przez te same miejsca, co było zwykła startą czasu.Mimo to starałem się tym nie zniechęcać, a z biegiem czasu stało się to dla mnie stałym elementem gry.
Wróć jeszcze na chwilę!
Twórcy swoją produkcję stworzyli tak, aby zachęcać do powrotów na już ukończone zadania. Dzieje się to za sprawą ekranu końcowego po każdym z nich. Na samym końcu dowiadujemy się, jakie dodatkowe cele kryły się w każdej misji i czy udało nam się je wypełnić. Mogą to być rzeczy pokroju ukończenia levelu w określonym czasie, niezapisywanie gry, zwiększenie poziomu trudności, czy dokonanie zabójstw w dany sposób i nie tylko. Do tego dochodzi podsumowanie, co kim zrobiliśmy. Samo to może być bodźcem do powrotu i poprawy swojego wyniku na jeszcze lepszy.
Do tego otrzymujemy jeszcze ekran z rejestrem wykonanych ruchów. Tam na podglądzie możemy przeanalizować jakimi drogami się przemieszaliśmy, gdzie dokonywaliśmy zapisu oraz gdzie ginęliśmy. Mamy więc klarownie wskazane momenty, które mogą zostać wykonane jeszcze lepiej.
Jednak jest jeszcze jedna rzecz. Na pewnym etapie linii fabularnej poznamy Barona. Ten będzie miał do zaoferowania dodatkowe zadania na znanych już nam lokacjach. Działa to jednak na zasadzie pobocznych celów, które nie są częścią głównego wątku gry. Wcielimy się w nich nawet w zupełnie inne postacie. Póki co takich wyzwań jest kilka, aczkolwiek ma być ich jeszcze więcej w ramach darmowych aktualizacji. Brzmi fajnie, prawda? No i jest!
Aspekty audiowizualne
Desperados 3 od samego początku oddziałuje na gracza swoim kapitalnym klimatem i historią. Całość wygląda bardzo schludnie i należycie. Jakość grafiki stoi na jak najbardziej zadowalającym poziomie. Sporadycznie jednak można natrafić na delikatnie rozmyte tekstury odstające od całej reszty.
Choć historia będzie kilkukrotnie się przeplatać i zataczać koło, to przygotowane lokacje są bardzo różnorodne, obszerne i wymagające od gracza przybrania zupełnie innej strategii. Zależnie od terenu i dostępnych postaci.
Drobnym minusem mogą być zdarzające się niespasowane animacje. Przykładowo w sytuacji, gdy zajdziemy od tyłu osobę siedzącą na krześle i dokonamy ataku, to ta w ułamku sekundy zaczyna stać, aby odegrać sekwencję zabójstwa. Nie ma tu płynnego przejścia, czy oddzielnej animacji ataku. Takich sytuacji jest jednak troszkę więcej. Minimalnie może to rzutować na ogólne odczucia z rozgrywki.
Ciekawie prezentują się też przerywniki filmowe. Te choć nie są bardzo szczególe, ze względu na osadzenie ich bezpośrednio w silniku gry, gdzie nie mamy ujęć bezpośrednio z bliska, to robią dobre wrażenie. Pozwalają jeszcze głębiej zatopić się w fabule. To samo można powiedzieć o wciągającej i dobrze poprowadzonej narracji.
Angielskie głosy są wykonane tak, że przyjemnie się ich słucha. Do tego całość jest uzupełniona polskimi napisami.
Ale co ze sterowaniem?
Na początku bardzo się obawiałem, że przecież ogarnięcie takiej gry na kontrolerze musi być bardzo niewygodne, co zniszczy całą frajdę. Nawet w pierwszej kolejności sprawdziłem, czy jest tu wsparcie dla klawiatury. Wielu może się ze mną tu nie zgodzić, ale niestety go nie ma. Co prawda gra na padzie okazała się zaskakująco wygodnie, to i tak uważam, ze dla alternatywy powinna być możliwość zabawy na klawiaturze oraz myszy.
Skupiając się jednak na padzie, to jest naprawdę dobrze. Wygodnie możemy kontrolować pracę kamery, ustawić automatyczne śledzenie postaci. Przełączać się między nimi czy wyposażeniem. Wszystko oparto na dwóch oddzielnych kołach wyboru. Równie wygodnie co jednego bohatera, zaznaczymy też kliku, którymi jednocześnie chcemy się poruszać w zwartej grupie. Ponadto, dla bardziej wymagających przygotowano kilka slotów na własne profile konfiguracji klawiszy.
Sam interfejs, nieco odmienny od tego w wersji na PC, również został przejrzyście dostosowany pod wersje konsolowe. Czasami tylko delikatnie gubiłem się na nieco większych planszach. Szczególnie gdy załoga była rozbita na kilka grup, a celi było kilka. Nie do końca byłem pewien, czy oznaczenie na mini mapie, to to, co mnie interesuje. Być może pomogły by mi tu małe strzałeczki w rogach ekranu, wskazujące kierunek nakreślonego punktu lub celu.
Sporadycznie zdarzyło mi się, delikatnie utknąć gdzieś w kącie, kiedy to postacie wzajemnie się blokowały. Co prawda wystarczyło się jedynie przełączyć na drugą osobę aby się nieco odsunąć, jednak bywało to nieco dokuczliwe gdy już się zdarzało.
Konkluzja
Przechodząc do słów konkluzji, Desperados 3 jest tym wszystkim, co dobra skradanka taktyczna mieć powinna. Jak widać także i w dzisiejszych czasach ten gatunek ma pełną rację bytu. Nie ukrywam, że otrzymując grę do recenzji byłem nastawiony na męczarnię. Totalnie nie widziałem siebie w takim gatunku.
Gra jednak z każdą chwilą skradała moje uwielbienie u siebie coraz bardziej i bardziej. Jako świeżak w tych klimatach wybrałem sobie łatwy poziom, bo byłem też w jego targecie. Bawiłem się przednio. Momentami było prosto, ale i także nie raz było trzeba się nagłowić, zmieniając taktykę kilkukrotnie. Odnaleźć powinien się więc tu praktycznie każdy, pod warunkiem posiadania odrobiny cierpliwości i skrupulatności.
Tytuł potrafi przykleić do monitora na długo. Z pozoru łatwe zadania potrafiły rozciągać się w czasie. Zwykle na ukończenie jednego poziomu potrzebowałem od godziny do nawet ponad dwóch. Oczywiście funkcja luźnego zapisu pozwalała rozłożyć wszystko na dwa dni, gdy zachodziła taka potrzeba. Sami twórcy na jej ukończenie przewidują około 25 godzin, co by też się pokrywało z prawdą. Śmiało jednak można ten czas wydłużyć, robiąc powroty czy dodatkowe aktywności.
Zdecydowanie ludzie z Mimimi Games przez ostatnie lata zrobili kawał dobrej roboty, pracując nad tym tytułem, który został wykonany w znakomity sposób.
Jeżeli jesteście zdecydowani na zakup, produkcję znajdziecie w Microsoft Store. Premiera już 16 czerwca!
Grę do recenzji udostępniło Dead Good Media.
Plusy
- Fabuła i klimat robią robotę
- Obszerne i różnorodne lokacje
- Długie misje
- Aktywności poboczne
- Charyzmatyczne postacie
Minusy
- Niektóre tekstury mogłyby być ostrzejsze
- Drobne niedociągnięcia