Nordic Games przejmuje serię Darksiders. Jak sobie poradzili? Moją opinię na ten temat znajdziecie w tej recenzji gry.
Ci, co wcześniej w żadną odsłonę tego hack’and’slash nie grali, mogą nie wiedzieć, jak nielwie brakowało by tej „trójki” nie było. Wszystko za sprawą ogłoszonej przez ówczesnego dewelopera, THQ Nordic upadłości. Na szczęście dla fanów serii, parę lat później produkcję przejęło już Nordic Games. Które z resztą, zostało przemianowane ponownie na THQ Nordic. Wtem prace nad grą zostały wznowione.
Mnie i tak żadna z poprzednich serii nie wciągnęła zbyt głęboko, więc musiałem nieco na ich temat nadrobić. Skoro mam okazję, to być może będzie to szansa, abym zaprzyjaźnił się z tym gatunkiem gier. Trzecia cześć to kontynuacja walki między Niebem a Ziemią. Wojna, czyli postać z pierwszej odsłony nadal czeka pojmana na wyrok Rady Spopielonych, a Śmierć gdzieś zaginął. By móc kontynuować ten pojedynek powołano do tego nas – Furię. Bohaterkę o wielu twarzach. Za nasz cel wzięto zwalczenie siedmiu grzechów głównych, a każdy taki moment będzie kończył się potężnym pojedynkiem z jednym z nich w formie bossów.
Jak to na grę z gatunku hack’and’slash przystało, na swojej drodze natkniemy hordy wrogów do pokonania. Z reguły nie sprawia to większych trudności, chyba że trafimy na jednego, większego i silniejszego stwora, lub na kilku przynajmniej przeciętnych jednocześnie. Wtedy obrażenia zaczniemy otrzymywać tak naprawdę ze wszystkich możliwych stron w jednym czasie. Nie zawsze pomagał nawet unik, kiedy to w trakcie jego, uciekając sprzed jednego ataku wpadaliśmy na drugi. Twórcy oddali co prawda w nasze ręce możliwość blokowania kamery na wybranym oponencie, jednak to też nie do końca dobrze sprawdzało się przy większych grupach. Zwyczajnie brakowało mi czasu, by się między wszystkimi przełączać i być może również delikatnie swobody ruchu, a drażniące było otrzymywanie obrażeń od ledwie żywych. Ale gdy tylko uda się komuś opanować obronę, może odwdzięczyć się napastnikowi szczególnie srogim kontratakiem. W tym wypadku im większy będzie nasz magiczny poziom, tym efektywniej to zrobimy! Ja jednak wolałem inwestować zdecydowaną większość w rozwój siły standardowych ataków, co też zobaczycie trochę niżej na zdjęciu.
Jedna rzecz jednak denerwowała mnie szczególnie – śmierć. Szczególnie ta poniesiona na finałowym pojedynku. Po kilkunastu porażkach z rzędu niewiele brakło do wyłączenia konsoli. Dlaczego? Blado tutaj w moim odczuciu sprawdził się system odradzania się. Za każdym razem respawnowałem się w ostatnim punkcie zapisu. Z reguły daleko od miejsca walki i za każdym razem powtarzał się ten sam schemat: iść ponownie kawał drogi po to, żeby i tak prawdopodobnie zakończyć na przegranej pozycji, przez odkrytą już mapę. Doliczając do tego długości ekranów ładowania, mamy sporo straconego czasu i nerwów.
Zaś z drugiej strony rozumiem ten schemat. Czasami liczne podejścia do starć wymuszają na nas obranie innej taktyki lub ulepszenie postaci, zabijając stale znajdujące się robactwo. Jednak serio, gdybym chciał to zrobić, to bym się zwyczajnie samemu cofnął.
Nie ukrywam, że levelowanie postaci sprawiło sporo frajdy. Co prawda trochę trzeba było nazbierać dusz, ale nie było to jakkolwiek trudne. Zebrane dusze wymienić możemy u Vulgrim na poziomy, a te samemu rozdysponować wedle uznania pomiędzy trzema kategoriami: zdrowiem, siłą oraz obrażeniami magicznymi. Można więc „trochę” urosnąć. Oprócz tego, swobodnie będziemy handlować przedmiotami, sprzedając lub nabywając tymczasowe wzmocnienia wspomagające nas w trakcie walki.
Na swojej drodze natrafimy też na surowce wszelkiej maści, klasy i jakości. Te z kolei są przydatne do ulepszania broni w kuźni. Tutaj jednak będziecie musieli się dość mocno naszukać. Zwykle wymagana od nas będzie odpowiednia kombinacja materiałów w ustalonej ilości. Na szczęści w ręce graczy oddano możliwościom szybkiej podróży, co się przydaje, by zwinnie po coś skoczyć. W połączeniu z lepszymi poziomami postaci, daje to doskonałe narzędzie do rozwoju i stawania się coraz to potężniejszym.
Twórcy nie ograniczają nas jedynie do tych dwóch aspektów. W trakcie gry zmienia się również Furia. Prócz pierwotnej formy, zobaczymy jeszcze cztery kolejne. Każda z nich pozwala dokonać czegoś innego i korzystać z nowego wyposażenia, z którym także będziemy mogli odwiedzać kowala.
Jeżeli o formach mowa, to w pierwszej kolejności (pomijając tą podstawową) poznamy tą ognistą stronę Furii. Stanie się ona odporna na ogień, lawę oraz zyska ognisty atak oraz skok. Pozwalając wzbić się odpowiednio wysoko, by dostać się w niedostępne wcześniej miejsca, mogące kryć cenne dla nas przedmioty.
Jak ma to miejsce od premiery Xboxa One X, wszystkie gry recenzujemy na tej właśnie konsoli. Wiele gier wykorzystuje jej potencjał i imponuje swoim wyglądem. Darksiders III wypada w prawdzie przeciętnie. O ile są obszary bardziej dopieszczone, to widać elementy na których mniej się skupiono. Zaniepokoiły mnie też odczuwalne spadki płynności. To jednak była raczej kwestia ogrywania przez nas tytułu jeszcze przed jego oficjalna premierą. Po pierwszej, premierowej aktualizacji, gra zaczęła działać znacznie sprawniej, ale nadal nieidealnie. Spadki klatek nadal raz na jakiś czas się zdarzają, czy to w zmianach lokacji lub w bardziej dynamicznych momentach.
Mocno pulsuje natomiast pełne polskie tłumaczenie wraz z dubbingiem. Fajnie idzie wczuć się w grę i choć na trochę odpłynąć. Mimo, że nurt fabularny nie jest specjalnie silnie rozwinięty, bo zwyczajnie nie musi, nie ma tu zbędnych komplikacji i dodatkowych rozpraszaczy sztucznie rozciągających rozgrywkę. Po prostu robimy to co do nas należy. Maniacy mogą w pełni oddać się masakrowaniu każdego, kto stanie im na drodze. A to, jaką twarz będzie mieć finał walki między piekłem niebem, tego już oczywiście zdradzać nie będziemy.
Jeżeli graliście w jedynkę oraz dwójkę i czujecie, że są to Wasze klimaty, Wasza seria, to nic nie powinno Was zatrzymywać przed trójeczką. Z kolei, gdy nie mieliście do dziś kontaktu z żadną z tych pozycji, ale przymierzacie się do ogrywania, to zdecydowanie zacznijcie od początku. Bez niepotrzebnego porywania się na nowsze i zarazem droższe. Chyba, że pieniądze nie grają roli i chcecie mieć ta grę na już.
Darksiders III kupicie w sklepach stacjonarnych oraz w wersji cyfrowej w Microsoft Store za 249,99 złotych.
Grę do recenzji dostarczył Deadgoodmedia.com
Plusy
- Dynamiczne pojedynki
- Fabuła skupia na walce
- Rozwój postaci
- Kontrataki
- Dubbing
Minusy
- Momentami walka sprawa trudności
- Irytujące porażki
- Optymalizacja