Darkestville Castle jest przepełniony czarnym humorem, więc sprawdzenie gry nastąpiło z ogromnym entuzjazmem. Jak wypadła gra w całości? O tym poniżej.
Point-and-click na miarę stylu Tima Burtona? Oczywiście!
Jeśli ktoś nie kojarzy Tima Burtona, to w skrócie napiszę, że jest to reżyser znany ze swoich zakręconych mrocznych historii napędzanych gotycką stylistyką. Na pewno kojarzycie film Mroczne cienie, Charlie i fabryka czekolady jak i Gnijącą pannę młodą. Tak, to on je wyreżyserował, jak i wiele innych filmów. Tak powstało określenie „styl Tima Burtona”.
Demon? Jaki demon?!
Przyzwoity demon, tak samozwańczo określa się nasz bohater czyli Cid. Dlaczego przyzwoity? Otóż tylko TROCHĘ żartuje i WCALE nie podpala domu swojego wroga. No może się zdarzyło raz. No może kilka razy…
Od samego początku utwierdza nas, że bycie złym nie jest łatwe. Czasami dręczył mieszkańców miasta, co uważał za zabawne i w porządku, ponieważ nie narzekał na to. Tak, on nie narzekał ale mieszkańcy byli innego zdania. Wtedy jego wróg, Dan Teapot, zatrudnił łowców demonów aby się go pozbyć. Bracia Romero postanowili zakłócić wyluzowane i demoniczne życie Cida. Czy im się udało? Musicie koniecznie sprawdzić sami.
Gotowi? Więc zaczynamy. Klaps… (Filmowy, a jaki myśleliście?)
Fabuła gry rozkręca się z każdym naszym krokiem a raczej przyciskiem. W przezabawnym wstępie poznajemy miły głos naszego Cida. Zdradliwie miły bo i intrygujący, który idealnie pasuje do naszej złowieszczej postaci. Barwa głosu sprawia, że łatwo słyszymy ironię i cięty żart demona.
Z racji rodzaju gry, możemy wejść w interakcję z prawie wszystkimi przedmiotami, jak i je wykorzystywać nawzajem.
Uwaga spoiler!
<< W toalecie nie spuścimy śrubokręta, łańcucha ani niczego innego oprócz wody>>
Koniec spoilera.
Wypuśćcie mnie stąd!
Naszym początkowym zadaniem jest wydostanie się z zamku na zewnątrz. Oczywiście musimy znaleźć odpowiedni sposób na wydostanie się z niego, ponieważ Teapot zabarykadował się własnym ciałem pod naszymi drzwiami i uszkodził maszynę, która otwierała drzwi. Napotkamy także w niedługim czasie braci Romero, a z całego spotkania wyjdzie jakże nie inna niż zabawna sytuacja. Opowiedziałabym nieco więcej ale nie będą uchylać więcej niż ten oto rąbek tajemnicy fabuły. Tak więc jeśli cierpliwość nie jest Waszą mocną stroną i poirytowaliście się tym wpisem, ponieważ chcieliście przeczytać więcej na temat fabuły a ja Was rozczarowałam, to… Sorry Winnetou i zapraszam do gry.
No dobrze, jeszcze troszeczkę mogę opowiedzieć. Wszystkie chwyty dozwolone więc niektóre działania staną się nieetyczne jak i nieapetyczne. Chociażby zwabienie ptaka na wybuchową ławkę aby otrzymać pióro, które tylko po nim zostanie. A także z racji demonicznej natury nasz bohater „niechcący” spowoduje pewną katastrofę. Przez jego wybryki miasto opanują demony i to wcale nie będą przyjaciele Cida a zupełnie inne nieczyste charaktery. Cid chcąc opanować sytuację szuka różnych sposobów na walkę z jeszcze gorszymi od siebie samego stworami, ale nie znajduje pomocy u mieszkańców miasta, ponieważ myślą iż to jedynie kolejny żart Cida. Po naradzie z kimś inteligentnym czyli samym sobą, postanawia wziąć sprawy w swoje diabelskie ręce i uwolnić swój zamek jak i miasto spod panowania tych oto straszydeł.
Oprawa audio-wizualna
Zanim dowiedziałam się o… ekhm, zacznę jeszcze raz. W grze występuje angielski dubbing i jest tak świetny, że nie można wyobrazić sobie kogoś innego, kto przemówiłby głosem Cida. Nasz arcy wróg jak i inni bohaterowie także trzymają poziom, co sprawia, że gra się przyjemnie, to znaczy słucha.
Oczywiście zastanawiałam się jakby wyglądało to w naszym języku i kto ewentualnie mógłby wcielić się w rolę demona z ciętymi żartami. Wtem do głowy przyszedł mi głos… Osła ze Shreka, czyli pana Jerzego Stuhra i jego „latam, gadam, peeełny serwis”. No dobra, zejdźmy na ziemię jak Osioł po tym monologu. Wracając do gry, ciekawostką jest to, co chciałam napisać na początku czyli owa gra została nagrodzona Nagrodą Indie w kategorii Najlepszej Narracji.
Oprawa audio to jedno ale i graficznie gra prezentuje się nieźle. Żywe, malownicze kolory idealnie pasują do tonu komediowo koszmarnego tej gry. Staromodna grafika rodem lat ’90 wciąga na kilka godzin i trzyma dzięki ręcznie malowanemu światu. Taka oprawa spodoba się nawet tym, którzy jeszcze o tym nie wiedzą. Przerywniki filmowe podkręcą napiętą niczym strunę atmosferę, więc nie bójcie się o znudzenie podczas ich oglądania a wręcz przeciwnie.
Niedociągnięć graficznych nie ujrzałam, a jeśli takowe istnieją to są znikome i zapewne większość ich się nie zauważy podczas normalnej rozgrywki.
Gra od 16 roku życia
Pomimo braku znaczących kwestii horrorowych czy innych rzeczy, które mogą aż tak przerażać, gra została sklasyfikowana jako PEGI 16. Zapewne przez humor prezentowany w grze ale nie jest on niesmaczny, jest po prostu czasami odrobinę złowieszczy. Co prawda nakłania do robienia psikusów ale nie zagrażają niczym poważnym. Zamknięcie kogoś w klatce? Przecież gdy byliśmy dziećmi to… ok., pominę może ten temat.
Teoria Cida, czyli Team Timów
Gra znajdzie swoich wielbicieli, którzy polubili gry Tima Schafera (Double Fine Productions) i czekają z niecierpliwością na Psychonauts 2 a także nie jest im obcy mroczny klimatyczny żart Tima Burtona.
Szczypta na koniec
Twórcy nawet poza grą posługują się czarnym humorem zachęcając do kupna gry, ponieważ część pieniędzy, które otrzymają, „zostanie wykorzystana na zniewolenie ludzkości… to znaczy na oczyszczenie mórz, stworzenie sanktuarium dla jedynego Zagrożonego Niewidzialnego Flaminga na tej planecie i innych rodzajów szlachetnie brzmiących kłamstw”. Zupełnie jak wybory miss, gdzie każda z uczestniczek tylko „marzy o pokoju na świecie”.
Polubiłam grę i twórców, naprawdę! Aż nie mogę się doczekać mocniejszej wersji z jeszcze większym czarnym… humorem. Ciekawe, czy taka kiedyś powstanie, a jeśli tak, na pewno przeczytacie o niej na naszej stronie.
Premiera gry już jutro. Znajdziecie ją w Microsoft Store w cenie 69,99zł.
Grę do recenzji udostępniło Dead Good Media.
Plusy
- Dubbing
- Żywe kolory
- Humor
- i jeszcze raz humor
Minusy
- Sterowanie jest czasami niedokładne