Crackdown 3 zasila lineup konsolowo-pecetowych ekskluzywnych produkcji ze znacznym poślizgiem, ale też z niezłym przytupem. Jak bardzo warto było czekać? Przekonacie się po lekturze recenzji.
Wiele osób zarzuca Microsoftowi, że plan wydawniczy na Xbox One nie zawiera wystarczającej liczby tytułów na wyłączność. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę gry, które zostały wydane jednocześnie na konsolę i Windows 10, to i tak nie mamy zbyt wielu powodów do zachwytu. Forza Horizon, State of Decay 2 oraz Sea of Thieves to tytuły dobre w swoich kategoriach, ale tylko jeden z nich można uznać za prawdziwy hit. Crackdown 3 zasila lineup konsolowo-pecetowych ekskluzywnych produkcji ze znacznym poślizgiem, ale też z niezłym przytupem. Jak bardzo warto było czekać? Przekonacie się po lekturze recenzji.
“Step Up Your Boom!”
Crackdown to seria gier z otwartym światem, w których wcielamy się w super agenta należącego do tak zwanej… Agencji. Nasz bohater, a mamy ich kilku do wyboru, jest zmodyfikowanym genetycznie żołnierzem, który potrafi wysoko skakać, wspinać się po budynkach, szybko biegać i przyjąć całkiem sporą dawkę ołowiu i innego cholerstwa, zanim dokona swojego żywota. A nawet wtedy, zostanie przez Agencję przywrócony do życia za pomocą regenerującej maszyny, która wykorzystuje w tym celu kod DNA naszego agenta.
Od początku gry możemy wybrać spośród kilku dostępnych agentów, a ich liczba wzrasta wraz ze zbieranymi przez nas materiałami genetycznymi pobranymi z resztek ciał znajdywanych na terenie miasta. Spotkałem się też ze stwierdzeniem, że Crackdown 3 to symulator Terry’ego Crewsa – jest to bliskie prawdy spostrzeżenie, ponieważ wzorowany na sylwetce aktora agent jest defaultowym wyborem oferowanym na samym początku gry.
Nie traćmy czasu
Crackdown 3 nie odbiega od swojej konwencji oraz mechaniki rozgrywki i serwuje ją nam prosto w twarz od pierwszego uruchomienia gry. I uwierzcie mi… jest to mocny prawy prosty. Crackdown 3 nie bierze jeńców. Akcja rozpoczyna się od krótkiego tutoriala, podczas którego nawet nie czujemy, że gra chce nas czegoś nauczyć. Z grą zapoznajemy się w sposób naturalny, wręcz organiczny. Przyznam sam, że granica pomiędzy samouczkiem a grą właściwą jest na tyle cienka, że przejście do właściwej rozgrywki jest właściwie niezauważalne.
Wskażcie mi cel
W trzeciej odsłonie zdecydowanie bardziej wyraźny jest wątek fabularny, którego akcja rozgrywa na około dziesięć lat po historii opowiedzianej w Crackdown 2 – tyle samo czasu minęło też od premiery poprzedniej części. Tym razem nasz agent – lub agencji, bo gra oferuje możliwość gry w kooperacji – będą próbowali wyzwolić miasto New Providence spod rządów korporacji TerraNova Worldwide, która jest niczym innym jak organizacją przestępczą pod przykrywką. Aby odmienić losy miasta i jego mieszkańców, musimy pokonywać kolejnych bossów na szczeblach organizacji, aby ostatecznie rozprawić się jej przywódczynią. Wpierw jednak nasi przeciwnicy muszą się ujawnić. W tym celu będziemy siać zniszczenie i systematycznie zmniejszać liczebność armii pozostającej w dyspozycji TerraNovy oraz zmniejszać jej wpływy na terenie New Providence.
Przyjdzie nam odbijać stacje kolejki jednotorowej, niszczyć posterunki, laboratoria i fabryki przeciwnika, odbijać jeńców, przejmować machiny propagandowe. Jednym słowem – partyzantka. Dopiero gdy wykonamy odpowiednią liczbę zadań związanych z odpowiednim przeciwnikiem, jego lokalizacja zostanie ujawniona na mapie. Projekt samego miasta nie robi niestety wrażenia, a poszczególne dzielnice, z małymi wyjątkami, prawie się od siebie nie różnią. Nie mniej, stanowią bardzo dobrą arenę dla pojedynków z żołnierzami TerraNovy.
W duchu poprzedniczek
Zadania mogą wydawać się trywialne i powtarzalne – i nie oszukujmy się. Dokładnie tak jest i Crackdown 3 nie próbuje udawać, że jest inaczej. Każde z zadań czekających na nas na mapie ma określoną procentową „szansę na przeżycie”, która jest obliczana na podstawie poziomu umiejętności naszej postaci. Jeżeli jest ona niska, warto zająć się czymś innym, albo zwiększyć poziom zaawansowania naszego bohatera. Te zwiększamy poprzez zbieranie „znajdziek” w postaci kul z punktami doświadczenia – zielone zwiększają zwinność, a niebieskie podnoszą wszystkie statystki bohatera. Umiejętność prowadzenia pojazdów podnosimy poprzez brawurową jazdę i wykonywanie sztuczek kaskaderskich w określonych na mapie punktach.
Siłę oraz umiejętność posługiwania się bronią palną ulepszamy w najbardziej naturalny sposób – czyli po prostu podczas walki. Same umiejętności to nie wszystko, co pozostaje w dyspozycji agenta. Twórcy zapewnili całkiem spory arsenał, który pomoże nam w walce z korporacją i jej sługusami. Po zdobyciu odpowiedniego poziomu w nasze ręce trafi pojazd, który będzie mógł transformować się w czołg. Kiedy „szanse na przeżycie” będą oscylować na poziomie 60%-70% możemy spokojnie spróbować podjąć się zadania i spodziewać się pozytywnego wyniku.
Czysta przyjemność
Oprawa audiowizualna Crackdown 3 też nie odbiega od tego, do czego zdążyli już nasz przyzwyczaić twórcy. Fani komiksowej kreski na pewno docenią grafikę oferowaną przez ten tytuł. Z kolei osoby, którym poprzednie części serii nie przypadły do gustu, raczej nie przekonają się do odsłony z trójką w nazwie. Co zatem wyróżnia Crackdown 3 na tle innych strzelanek z otwartym światem? Zdecydowanym plusem jest responsywność i przystępność sterowania, które są bardzo istotne podczas kontrolowania postaci umiejącej skakać na kilka metrów w górę.
Celownik po raz kolejny „przykleja” się do przeciwników, a graczy wybiera punkt na jego ciele, w którego stronę mają polecieć pociski. Mnie Crackdown 3 urzekł swoją prostotą i brakiem fałszywych obietnic. Jest grą, z której należy czerpać przyjemność i można to zrobić w każdej chwili, na dowolną ilość czasu. Nawet godzinna sesja z nową grą od Sumo Digital gwarantuje masę radości i ekscytującej, szybkiej akcji.
Must-play… dla niektórych
Czy mamy zatem kolejny po Forza Horizon 4 udany tytuł na ekosystem Microsoftu? Zdecydowanie tak! Do tego stopnia, że jestem nawet w stanie wybaczyć długi czas oczekiwania, oraz kilkukrotnie przekładaną datę premiery. Zdaję sobie jednak sprawę, że Crackdown 3 może nie przypaść do gustu każdemu. Szczególnie osobom, które „odbiły” się od poprzednich odsłon, czy też od wydanego przez Deep Silver Agents of Mayhem. Niestety, tytuł nie spodoba się też osobom, które mają problemy ze zrozumieniem języka angielskiego, ponieważ deweloper postanowił nie przekładać gry na nasz język – nawet napisów na ekranie. Jeżeli nie stanowi to dla Was problemu i macie ochotę na masę bezprecedensowej rozwałki, okraszonej komiksową grafiką i fabułą, to musicie sięgnąć po Crackdown 3.
Co dalej?
W tym miejscu chciałbym jeszcze nadmienić, że Crackdown 3 posiada osobny tryb multiplayer, który korzysta z technologii cloud computingu. Dzięki dodatkowej mocy obliczeniowej tryb Wrecking Zone jest w stanie dostarczyć graczom zaawansowany system zniszczeń otoczenia. Sprawia to, że za pomocą naszego arsenału jesteśmy w stanie w widowiskowy sposób niszczyć całe budynki – łącznie z wieżowcami. Wrażenia z Crackdown 3: Wrecking Zone opiszemy w osobnym materiale.
Grę Crackdown 3 kupicie na własność w Microsoft Store, lub zdobędziecie w ramach abonamentu Xbox Game Pass.
Grę do recenzji dostarczył Microsoft.
Plusy
- Dynamiczna, radosna rozwałka
- Idealna na długie i krótkie sesje grania
- Zachowanie klimatu poprzedniczek
- Terry Crews
Minusy
- Całkowity brak polskiej lokalizacji
- Nieciekawy projekt miasta