Chronos: Before the Ashes – Recenzja

Podziel się z innymi!

Facebook
Twitter
Email
Reddit
WhatsApp

Dziś na tapet bierzemy najnowszą produkcję od Gunfire Games i THQ Nordic. Mowa tu o Chronos: Before the Ashes. Zapraszam do lektury.

Seria Chronos z podtytułem Before the Ashes, to jak sama nazwa by wskazywała, prequel do wydanego w 2019 roku Remnant: From the Ashes. Dowiemy się więc, co działo się przedtem. Ogólnie rzecz biorąc mamy tu do czynienia z grą RPG, może trochę pochodną czegoś z Hack and slash. Tytuł charakteryzuje się jednak pewnymi, ciekawymi mechanikami, które na próżno szukać w innych grach.

Sam zarys fabuły nie jest zaś jakimś wielki zaskoczeniem, wcielamy się bowiem w bohatera lub bohaterkę, która zamierza uratować ojczystą krainę przed pradawnym złem. Za główny cel obierzemy sobie potężnego smoka. Nie brzmi to więc jakoś przełomowo. Przez całą linię fabularną będziemy przemierzać liczne korytarze, tworzące swego rodzaju labirynty w kilku lokacjach. Nie towarzyszy temu praktycznie żadna narracja, pod tym względem gra jest niemalże niema. Jedynie głosy jakie usłyszymy, to tak naprawdę tylko te, zawarte w kilku punktach całej gry. Dostajemy w nich kolejne wytyczne i idziemy dalej przed siebie, trochę błądzimy, trochę kombinujemy.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

Tytuł w żaden sposób nie prowadzi gracza za rękę, trzeba więc wykazać się niemałą samodzielnością. Na swojej drodze napotkamy liczne zagadki logiczne i niezbędne przedmioty do zebrania. Należy doskonale analizować, co się już udało zebrać i jak można to wykorzystać, czy też czasem nawet ze sobą połączyć dwie rzeczy w jedną. Zdarzy się też tak, że to, co znajdziemy na praktycznie samym początku gry, przyda się dopiero przy jej zwieńczeniu. Oczywiście, nie jest tak łatwo, nie działa to na zasadzie przynieś podaj, pozamiataj.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

No… może trochę, o ile poprzez „sprzątanie” rozumiemy pozbycie się kilku nieprzyjaznych istot. A tych trochę będzie. Począwszy od małych gobelinów po golemy aż po sporych rozmiarów minotaury. Wierzcie mi, że w trakcie starć będziecie musieli wykazać się nie lada refleksem i pomysłem. Przy zbyt lekkim podejściu, nawet zwykły goblin skopie Wam cztery litery. Osobiście sama mechanika walki nie do końca przypadła mi do gustu. Jeżeli nie ustawimy blokady kamery na oponenta, będzie nam trudno na szybko wyprowadzać celne ciosy. Trochę też leżą ociążałe i przydługie animacje. Burzy to dynamikę, a wręcz ją totalnie eliminuje.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

Grę zaczynamy mając w dłoniach prosty miecz oraz niewielką, drewnianą tarczę. Z czasem znajdziemy jednak odrobinę nowego wyposażenia. Będzie to na przykład młot czy topór. Każda z nich charakteryzuje się inna mocą, oraz szybkością, z jaką możemy wyprowadzać kolejne ataki. Przy czym drugi parametr nie jest w ogóle podany, musimy kierować się tu intuicją. Po drodze, powalając kolejnych nieprzyjaciół, raz na jakiś czas znajdziemy po nich smocze odłamki. Te w odpowiedniej ilości pozwolą udoskonalać uzbrojenie. Podobnie w międzyczasie dostaniemy punkty doświadczenia. Te natomiast przelejemy na udoskonalenie postaci w takich aspektach, jak siła, zwinność, mistyka, czy zdrowie. Wydawać by się mogło dosyć standardowo, ale jest tu jeszcze drugie dno.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

To jest właśnie to, co czyni ten tytuł wyjątkowym. Wraz z każdą jedną śmiercią bohatera, ten starzeje się o kolejny rok, przy czym startujemy z osiemnastoma wiosenkami na koncie. To powoduje, że z biegiem czasu postać zaczyna się najzwyczajniej w świecie zauważalnie starzeć. Kuśtykamy, zwinność zaczyna odchodzić w niepamięć, a pierwsze skrzypce zaczynają grać zdolności magiczne oraz życiowe doświadczenie. Co każde dziesięć lat wybierzemy jedną z trzech zaproponowanych nam unikalnych cech i umiejętności. Podjęte decyzje są ostateczne i mogą rzutować na całą resztę rozgrywki.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

Dzięki takiemu schematowi gracz musi na bieżąco dostosowywać się do zmieniających się warunków i możliwości wybrańca. Tym pomysłem czuję się kupiony i zachwycony. Jestem teraz na walce z ostatnim bossem (tych po drodze będzie garstka), i zbliżam się do 60-siątki. Same walki z bossami to klasyka gatunku. Silna postać, o większym poziomie punktów zżycia z serią konkretnych, schematycznych pod rozgryzienie ataków.

Na moment chciałbym jeszcze wrócić trochę do wspomnianych wcześniej zagadek logicznych, bo te także odgrywają ważną i fundamentalną rolę i zasługują na uwagę. Tak jak już wspomniałem, gra w dużej mierze będzie bazowała ekranu przedmiotów, elementów i łączeniu ich w całość a następnie wykorzystywanie w odpowiedni sposób. To my sami będziemy musieli wpaść na to, co z czym się je. I to jest fajne, ale wierzcie mi ja maiłem taki moment, że na serio na długo raz utknąłem w jednym miejscu. Dosłownie wszystko trzeba analizować.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

Nie zabraknie też elementów puzzli, które pobudzą szare komórki, czy też podróży między portalami. Tu też doszukamy się czegoś ciekawego. Otóż portale będą między sobą różnić się rozmiarem, a co za tym idzie – my sami. Raz będziemy przeogromni, a jeszcze innym razem wielkości palca u nogi. Pod względem pomysłowości gra autentycznie potrafi pozytywnie zaskoczyć i wciągnąć.

Chronos: Before the Ashes - Recenzja

Grafika nie jest tutaj czymś wyjątkowym. Szczególnie z początku da się wyczuć bardzo przyjemną grę światła, nadającą odpowiedni, mroczny klimat. Całokształt zaś, jeżeli mowa o wygładzaniu krawędzi, cieniach, teksturach nie powala, ale jest to rzecz do wybaczenia, biorąc pod uwagę pozostałe plusy. Zdarzały mi się tez pewnie gicze, ale być może są ona rezultatem wersji przedpremierowej, która otrzymaliśmy od wydawcy. Gra, w zależności od tego jak dobrze będzie Wam szło, też nie jest przesadnie długa. Za to czas z nią spędzony, to dobry czas.

Chronos: Before the Ashes (zarówno Dla Xbox One jak i Series X|S) kupicie w Microsoft Store.

Grę do recenzji udostępnił wydawca. Testowaliśmy na Xbox Series X.

Plusy

  • Postać się starzeje
  • Konieczność dostosowania się do zmian wieku
  • Zagadki logiczne

Minusy

  • Sztywny, ociężały model walki
  • Dosyć niema narracja, czasami można zbłądzić
  • Grafika bez szału
7

 

Autor wpisu:

Piotr Dudek

Piotr Dudek

Człowiek i gracz. Od wielu lat gram na konsolach Microsoftu. Moją pierwszą był Xbox 360 w zestawie z Forza Motorsport 3. Jestem  fanem 4K na dużym ekranie.  Od 8 lat jestem w programie Xbox Insider, o którym często też tu piszę. GT: Marianek9.

Promocje Xbox od CDKeys

Najnowsze wpisy, które warto zobaczyć: