Recenzja: Jagged Alliance: Rage! – najemnicy z dyskontu

Podziel się z innymi!

Facebook
Twitter
Email
Reddit
WhatsApp

Wszelkie próby tchnięcia nowego życia w tytuły, które bawiły starsze pokolenie graczy, prawie dwie dekady temu sprawiają, że moje serce na chwilę przyspiesza. Niestety, tej ekscytacji towarzyszą zazwyczaj często uzasadnione obawy o finalną jakość produkcji, a ostatecznie — spore rozczarowanie. Jak było tym razem? Czy powrót najemników można uznać za udany?

Dobre, złego początki

Nie ukrywam, że na nowe Jagged Alliance czekałem z wypiekami na twarzy. W końcu to właśnie ta seria zapoczątkowała moje uwielbienie do turowych strategii taktycznych. Po niezwykle udanym powrocie serii XCOM szanse na udany reboot produkcji o najemnikach wydawały się zupełnie realne. Zatem kiedy trafił do mnie egzemplarz recenzencki Jagged Alliance, uruchomiłem go na swojej konsoli z dużym entuzjazmem. Przyznam, że pierwsze minuty gry rokowały całkiem nieźle, ale czar nostalgii prysnął równie szybko, jak się pojawił.

Jagged Alliance: Rage Recenzja

Stare twarze

Zanim rozpoczniemy naszą przygodę na tropikalnej wyspie, którą rządzi niejaki Elliot — przerysowany złoczyńca o dyktatorskich zapędach — musimy zdecydować się na wybór członków naszej drużyny. Warto poświęcić chwilę na zapoznanie się z charakterystyką najemników, ponieważ wybór ogranicza się jedynie do dwójki najemników i jest permanentny. Bohaterów nie zmienimy w trakcie rozgrywki, ale w dalszej części gry nasza ekipa powiększy się o jeszcze jedną postać. Historia Jagged Alliance: Rage! ma miejsce 20 lat po wydarzeniach z pierwszej części, ale weterani serii szybko rozpoznają znajomych najemników, którym razem z wiekiem przybyło również różnych przypadłości. Ulubieniec fanów — Ivan — jest praktykującym alkoholikiem i co jakiś czas musi przyjąć dawkę trunku, aby jego celność utrzymała się na odpowiednio wysokim poziomie. Inni bohaterowie będą przejawiać inne dolegliwości — jeden nie będzie mógł znieść widoku śmierci cywilów, ktoś inny będzie dostawał napadów paniki w nocy, a jeszcze inny będzie wyjątkowo podatny na różne infekcje. Wszystko to będzie w mniejszy lub większy sposób wpływać na przebieg potyczek.

Błędy taktyczne

Rozgrywka w Jagged Alliance: Rage! odbywa się w turach, podczas których wydajemy punkty akcji na wykonanie odpowiednich czynności. Nasi bohaterowie mają ich różną ilość i niektórzy mogą pokonać dalszą odległość. Najemnicy mogą poruszać się biegiem i pokonywać większy dystans ryzykiem wykrycia przez przeciwników albo skradając się kosztem krótszej odległości. Kiedy wszystko inne zawodzi, mogę też paść plackiem na ziemię i się czołgać, co w przypadku postawnych postaci jest jedynym sposobem na redukcję szans zauważenia przez żołnierzy wroga. Skoro już jesteśmy przy nieprzyjaciołach, to należy wspomnieć, że SI odpowiedzialne za sterowanie jest napisane bardzo marnie i bardzo często przeciwnicy będą wykonywać kompletnie nieprzemyślane ruchy np. wchodzić i wychodzić przez to samo okno podczas jednej tury, albo przemierzać tę samą drogę w dwie strony.

Jagged Alliance: Rage Recenzja

Tego typu niedociągnięcia sprawiły, że trudno było mi traktować JA:R! jako poważnego konkurenta dla współczesnych taktycznych strategii turowych. Rozgrywkę urozmaicają różne przemyślane rozwiązania, przez które musimy dobrze przemyśleć rozplanowanie naszego inwentarza. Warto mieć przy sobie zawsze butelki świeżej wody, ponieważ naszym najemnikom podczas gry będzie grozić odwodnienie, a picie brudnej wody może wywołać zatrucie. Zanieczyszczone bandaże można dezynfekować za pomocą alkoholu, a odłamki wyciągać za pomocą ostrego narzędzia — noża, albo kawałka potłuczonego szkła. Niestety, te urozmaicenia nie są w stanie wynagrodzić nam nudnej walki, która w większości wymusza od nas działania typ stealth. Otwarcie ognia często skutkuje zaalarmowaniem wszystkich przeciwników na mapie, której zazwyczaj niewielki rozmiar nie pozwala na zastosowanie żadnej zaawansowanej taktyki.

Brzmi lepiej, niż wygląda

W ten sposób najprościej opisać wrażenia audiowizualne, które serwuje nam Jagged Alliance: Rage! Grafika w komiksowym stylu mnie osobiście nie przypadła do gustu i to nie dlatego, że nie lubię takiego typu designu w grach. Ten po prostu wydawał mi się nieciekawy i brzydki. Mapy, na których będziemy toczyć nasze potyczki, wyglądają w najlepszym przypadku średnio. Brakuje dobrej jakości efektów, a tekstury sprawiają wrażenie przygotowanych z myślą o urządzeniach mobilnych. Sytuację ratuje dobrze przygotowane udźwiękowienie i — o dziwo — całkiem przyzwoity polski dubbing. Karabiny i pistolety wydają charakterystyczne dźwięki, a impakt kuli po celnym strzale jest wyjątkowo przyjemny dla ucha. Muzyka się nie wyróżnia i przez większą część rozgrywki w ogóle nie zwracałem uwagi na ten aspekt gry.

Nie tędy droga

Podsumowując, kiedy nie jest oceniana przez pryzmat poprzedniczek, Jagged Alliance: Rage! jest grą przeciętną. Oferuje kilka interesujących rozwiązań, które może są wtórne, ale dzięki nim rozgrywka jest chociaż trochę urozmaicona. O fabule można powiedzieć jedynie tyle, że istnieje. Co prawda nabiera odrobinę tempa im bliżej końca gry, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że została napisana na kolanie. Fani otwartej wymiany ognia mogą zapomnieć o otaczaniu żołnierzy wroga i taktycznej likwidacji za pomocą broni palnej — większość misji łatwiej jest skończyć skradając się i załatwiając sprawy po cichu.

Zdecydowaną bolączką Jagged Alliance: Rage! jest loot system, który wymusza na nas przeszukanie każdego pokonanego przeciwnika — nawet jeżeli żaden nie pozostał już przy życiu. W innych grach tego typu, wejście do punktu ewakuacji pozwalało nam zgarnąć cały loot pozostawiony na mapie. Tutaj musimy poświęcić dodatkowe tury na zebranie pozostałości po przeciwnikach, co wydłuża i tak już przydługawą i często nudną rozgrywkę. Jednak największy problem pojawia się wtedy, gdy chce się oceniać JA:R! jako kolejną grę w serii, a nie spin-off, czy osobny produkt. Wtedy zaczynamy mieć do czynienia z produktem słabym, niedopracowanym i uderzającym prosto w nasze nostalgiczne serce. Zanim zdecydujecie się wydać 99 zł w Microsoft Store, warto się zastanowić nad pozostawieniem swoich wspomnień tam, gdzie ich miejsce — czyli 2 dekady temu.

Grę do recenzji dostyarczył: Deadgoodmedia.com, fot. materiały prasowe.

Plusy

  • Dobre udźwiękowienie
  • Udana lokalizacja
  • Znane twraze

Minusy

  • Przeciętna grafika
  • Słaba fabuła
  • Gra niegodna serii
  • Męczący loot system
  • Fatalne SI przeciwników
  • Za duży nacisk na rozgrywkę w stylu stealth
5




Autor wpisu:

Piotr Siemaszko

Piotr Siemaszko

Jestem graczem od lat 80., a od 2006 roku silnie związałem się z konsolami Microsoftu. Nie jestem wybredny -- gram w strzelanki, gry sportowe, wyścigi, strategie, gry akcji oraz RPG. Uwielbiam trylogię Mass Effect.

Promocje Xbox od CDKeys

Najnowsze wpisy, które warto zobaczyć: