MX vs ATV All Out Anniversary Edition. Sposób na rozładowanie baterii. Recenzja

Podziel się z innymi!

Facebook
Twitter
Email
Reddit
WhatsApp

Po niedawnej premierze Trials Rising, nie mogłem się doczekać aż do naszej redakcji wpadnie MX vs ATV All Out Anniversary Edition. Myślałem, że motocyklowy szał będzie trwał, a tymczasem…

Czuję się jakby wylano na mnie kubeł zimnej wody. Mimo, że otrzymujemy już w tym przypadku produkcję w pełnym 3D, to ta nie powala swoim działaniem. Wszystkie moje spostrzeżenia znajdźcie w tej recenzji.

Co prawda odsłona MX vs ATV All Out zadebiutowała już rok temu, tak teraz zadecydowano o wydaniu jej w wersji ze znacznie mniejszą ceną wraz z kilkoma DLC w pakiecie. Teraz już wiem, czym pokierowana była taka decyzja. Z jednej strony po wielu dniach spędzonych przy tej produkcji wiem, co o niej sądzę. Jednak paradoksalnie nie wiem od czego zacząć, by zrobić to w zgrabny i przyzwoity sposób. Zawiniło aż tak wiele rzeczy…

Bardzo sobie cenię gry od THQ Nordic, czego przykładem może być wydany niedawno Darksiders III i stwierdzam, że jest to jedyny słuszny gatunek, w którym powinni iść i dać sobie spokój ze sportami ekstremalnymi na dwóch kołach.

Co mnie boli najbardziej? Niestety, wymieniać można by naprawdę, ale to naprawdę długo. Pierwsze co się złego w oczy rzuca, to grafika. Wszystko co recenzyjny sprawdzamy na Xbox One X. Migoczące cienie, detale otoczenia i wygładzanie krawędzi to jakaś zmora tej gry. Wygląda to niemalże jak gra z początków poprzedniej generacji konsol. O płynności już nie wspomnę. Strach pomyśleć jak to wygląda na facie, który dysponuje zdecydowanie mniejszą mocą obliczeniową. Jedynie model kierowcy i pojazdu wydaje się wyglądać lepiej, co też nie pasuje do kiepsko wykonanej reszty.

I choć od tego rodzaju gry w pełnym 3D oczekiwałem doskonale dopieszczonej fizyki, to tutaj jest zupełnie inaczej. Jedzie się nienaturalnie, sztywno i zawsze jednakowo. Niezależnie po jakim terenie się poruszamy. Między innymi, przez słabą płynność rozgrywki nie czuć mocy, nie czuć pędu, nie czuć w sumie nic. Na pewno nie oddaje to w jakikolwiek sposób uczucia jazdy na motorze. Można śmiało dokonać niemożliwego i czasami odwrotnie.

Złe uczucie potęgują ciągłe wibracje. Te zależnie czy dodajemy gazu, czy lądujemy, wyczuwalne są z innej strony kontrolera, jednak zawsze są jednakowe. Stale tak samo mocne, do oporu, niemalże nieustannie. Świetne rozwiązanie, gdy chcecie szybko rozładować baterie. Pomyślcie sobie, czemu ich zwyczajnie nie wyłączę? Otóż po prostu się nie da…

Sama gra zdaje się nie ogarniać co czasami dzieje się na ekranie. Nie raz nie dwa, jadąc w trakcie wyścigu dosłownie po środku drogi, potrafił wyskoczyć komunikat nawołujący do powrotu na trasę. Dziwne prawda? Ponadto sam komunikat brzmi „TORU!”, tak jakby nieudolnie był wyciągnięty wprost z translatora. Podobne zastrzeżenia mam też do innych sformułowań. Leżą też osiągnięcia, w których brakuje polskich znaków i brzmią: „Uko?cz wy?cig online” i tak dalej. Kiepsko.

W powietrzu i nie tylko otrzymamy całkiem pokaźny wachlarz tricków do wykonania. Część z nich przyznam, że wygląda nie najgorzej, jednak realistyka też pozostawia wiele do życzenia. Nasz bohater ląduje wtedy, kiedy tak naprawdę powinien się przewalić i odwrotnie. Mimo to, zabawa w locie w trybie swobodnej jazdy może sprawić całkiem sporo przyjemności.

Gdy tylko ukończymy zestaw samouczków, będziemy mogli przejść już do prawdziwych wyścigów. Nie ukrywam, że czasami gubiłem się na trasie. Może te nie były jakoś chaotyczne, ale oprawa graficzna jest średnio czytelna i wprowadza momentami w zakłopotanie. Sztuczna inteligencja pozostałych uczestników, to zawsze dla twórców gier jest trudny kawałek chleba. Tutaj też nie do końca sobie z tym poradzono. Wszyscy poruszają się tak jakby byli sami.

Nie najgorzej sprawuje się tryb foto. Ten jedynie tak naprawdę wytrzymuje grę i chowa interfejs. Możemy swobodnie obracać widokiem i go przybliżać bądź oddalać. Na minus jest brak jakiejkolwiek możliwości przesuwania kamery, czy też opcja wejrzenia do pustych wnętrzności motocyklisty. Sam interfejs nie wygląda też zbyt nowocześnie, jednak jest dosyć wygodny.

Oczywiście seria MX vs ATV to nie tylko motory crossowe ale też i quady. Te za zarobione w zawodach środki będziemy mogli kupować i ulepszać w naszym garażu. O ile pojazdy możemy ulepszyć całkiem precyzyjnie (co i tak mija się z celem, gdy fizyka leży), to zakupy są katorgą. Chcecie szybko sobie przejrzeć dostępne pojazdy? Nic z tego. Gra nawet po cztery sekundy potrafi wczytać każdy jeden model, a ten i tak na początku pojawi się w bardzo niskich detalach. W pewnym momencie już nie wiedziałem, czy widzę następny pojazd, czy jeszcze poprzedni. Zdecydowanie optymalizacja tej produkcji nie jest jej mocną stroną. Mamy przecież tyle innych gier, ze znacznie lepsza grafiką, działających przy tym znacznie lepiej. Trudno powiedzieć co tutaj poszło nie tak. Fajnie, że przynajmniej dostępne są licencje prawdziwszych marek, takich jak Yamaha czy Kawasaki.

Tryb online udało mi się na kilak prób wypróbować raz. Gdy już się udało, działał, raczej zwyczajnie, jak cała reszta gry offline. Nie będę się jednak rozwodził nad działaniem tego trybu, gdyż testując grę przed premierą jest to zwykle utrudnione.

Przechodząc do krótkiego podsumowania, MX vs ATV All Out Anniversary Edition jest raczej nieudolną próbą zrobienia czegoś większego i fajnego. Zbyt wiele jeszcze tu zgrzytów i niedociągnięć. Nic więc dziwnego, że decydowano się wypuścić teraz grę po obniżonej cenie z paczką dodatków w komplecie. Za opisywaną grę przyjdzie Wam teraz zapłacić 99,99 zł w Microsoft Store. Premiera gry dostępna już 12 marca.

Plusy

  • Wybrane triki

Minusy

  • Grafika
  • Fizyka
  • Optymalizacja
  • Wibracje
  • Jednakowa jazda, na każdej powierzchni
3,5

 

Autor wpisu:

Piotr Dudek

Piotr Dudek

Człowiek i gracz. Od wielu lat gram na konsolach Microsoftu. Moją pierwszą był Xbox 360 w zestawie z Forza Motorsport 3. Jestem  fanem 4K na dużym ekranie.  Od 8 lat jestem w programie Xbox Insider, o którym często też tu piszę. GT: Marianek9.

Promocje Xbox od CDKeys

Najnowsze wpisy, które warto zobaczyć: