Generation Zero. Nieudana wycieczka do Szwecji? Recenzja

Podziel się z innymi!

Facebook
Twitter
Email
Reddit
WhatsApp

W tym roku, wydając tą grę, Avalanche Studios odpowiedzialne za jej stworzenie oferuje nam wycieczkę do alternatywnej Szwecji lat osiemdziesiątych XX wieku. Jak im się to udało? Zapraszam do lektury.

Gdy tylko zacząłem grę ważącą około 44 GB, wiedziałem, że musi być to coś konkretnego. I chyba taka też była intencja twórców, stworzenie mocnej i wciągającej gry. Przygoda naszego bohatera rozpoczyna się na plaży, w kraju, gdzie po wojnie przewagę nad ludźmi przejmują stale wrogo nastawione maszyny. Na owej plaży znajdujemy się jedynie my i prawdopodobnie nasz rozbity samochód. Żadnej innej żywej duszy. I tutaj zaczyna się walka o przetrwanie.

Za zadanie mamy dowiedzieć się czy i gdzie są inni ludzie i nie dać się przy tym zabić chodzącym po okolicy robotom. W tym celu zaczniemy przeszukiwać napotkane domy, i porzucone samochody. I z początku wydaje się to naprawdę ciekawe. Oprawa graficzna jest całkiem przyzwoita, to samo można powiedzieć o udźwiękowieniu. Przy kinie domowym, dało się odczuć włożoną tutaj pracę. Natomiast nim dalej brniemy, zaczynamy dostrzegać, że coś jest nie tak.

Chodząc od domu do domu, w poszukiwaniu broni, amunicji czy jedzenia oraz kolejnych wskazówek, możemy dostrzec potworną powtarzalność. Budynki powtarzają się na okrągło, nie wiem, czy zaliczyłem ich chociaż pięć. Dosłownie parę tych samych budowli rozsianych po całej mapie. Za tym idą te same schematy ukrytych skrzyń i plecaków w pomieszczeniach, gdzie znajdziemy niezbędne wyposażeniem. Z resztą sam ich wachlarz przedmiotów też jest mocno ograniczony. W efekcie, przeszukując całe osiedle zacząłem się gubić. Wszystko wyglądało tak samo. Nie wiedziałem gdzie już byłem, a gdzie nie,a musiałem odnaleźć wymaganą fabularnie mapę. W rezultacie nie raz wchodziłem w to samo miejsce po parę razy.

Generation Zero

Dużo trzeba się poruszać. Mapa jest naprawdę sporych rozmiarów. Całe szczęście w dalszej fazie gry przewidziano szybką podróż. Cała gra polega na chodzeniu od miejsca do miejsca. Tak – na Chodzeniu. Dosłownie. Zapomnijcie, że wsiądziecie sobie w pierwszy lepszy, porzucony samochód. Nie pojedźcie żadnym. Jedyna interakcja, w jaką wejdźcie z samochodami, to otworzenie drzwi czy bagażnika, w poszukiwaniu porzuconych rzeczy. Szkoda, że tego tu zabrakło, bo byłoby to naprawdę przydatne dla samej gry.

W trakcie naszego przemierzania dawnej Szwecji, będziemy musieli bardzo uważać i dużo się skradać. Skradać się tak, by nie dać się zauważyć będącym nieopodal robotom. Wystarczy zbyt intensywny ruch i bardzo szybko zostaniemy wykryci. Mając niewiele amunicji, szanse na przeżycie są nikłe, gdy goni nas grupka złowrogich maszyn. Ucieczka jest niezwykle trudna, uciekając przed jednymi może wpaść na następnych. To mi się podobało.

Generation Zero

Natomiast sam system strzelania nie jest w moim odczuciu idealny. Roboty zadają nam bez trudno mocne obrażenia a my musimy dobrze wycelować i oddać serię celnych strzałów. Apteczki schodziły jedna za drugą. Na szczęście nie ma większych problemów by je pozyskiwać. Loot leży praktycznie na każdym kroku, jest jego aż nadto. Walka zawodzi również w okolicach domów. Nie raz udało mi się strzelać do maszyn, których elementy z zewnątrz przenikały przez ścianę do środka. Tak nie powinno być.

Same zagadki, które rzucają nam autorzy gry nie są złe. Czasami trzeba trochę dłużej się zastanowić gdzie iść i co zrobić. Może być tak, że dostaniemy jedynie kawałek mapy z zaznaczoną lokacją i sami musimy to miejsce odszukać. Również może być tak, że będziemy znać jedynie kierunek naszej podróży.

Generation Zero

Generalnie zamysł na grę wydaje się dobry, jednak zapewne budżet nie pozwolił tej wizji zrealizować zgodnie z ambicjami. Trzeba do tego tytułu mieć wiele cierpliwości, ze względu na jego rosnącą monotonność. Sytuację trochę może podratować jedynie tryb multiplayer, jednak nadal nie jest to rzeczywiste rozwiązanie.

Na ten moment Generation Zero kupicie w Microsoft Store w cenie 169,99 złotych.

Grę do recenzji dostarczyło: Dead Good Media

Plusy

  • Grafika
  • Dźwięk
  • Zamysł
  • Zagadki

Minusy

  • Powtarzalność na każdym kroku
  • System walki
  • Nieruchome pojazdy
  • Cena
4

   

Autor wpisu:

Piotr Dudek

Piotr Dudek

Człowiek i gracz. Od wielu lat gram na konsolach Microsoftu. Moją pierwszą był Xbox 360 w zestawie z Forza Motorsport 3. Jestem  fanem 4K na dużym ekranie.  Od 8 lat jestem w programie Xbox Insider, o którym często też tu piszę. GT: Marianek9.

Promocje Xbox od CDKeys

Najnowsze wpisy, które warto zobaczyć: